Kilka dni po huraganie szerzy się bezprawie. Jak podają agencje prasowe w zalanych i zdewastowanych dzielnicach Queensu zapanował prawdziwy dziki zachód, znany tylko z filmów. Aby przetrwać noc ludzie w domach na Rockaways zbroją się, by walczyć ze złodziejami - wyciągają nawet łuki i strzały, sięgają również po kije baseballowe i maczety. Ci bardziej pomysłowi zakładają miny pułapki.
Jakby tego było mało w niedzielę drastycznie spadła temperatura. W Nowym Jorku w nocy z soboty na niedzielę temperatura wynosiła do 48 F/3 C. Z niedzieli na poniedziałek ma być jeszcze chłodniej, bo 46F/2 C. Synoptycy w ciągu najbliższych dni zapowiadają przygruntowe przymrozki. W sobotę rano wolontariusze rozdawali 25 tysięcy koców najbardziej potrzaskującym. Osoby poszkodowane mogą szukać schronienia w specjalnie zorganizowanych warming centers, które zostały otwarte w pięciu dzielnicach metropolii. Centra otwarte są od 9 am do 5 pm. Dokładne adresy na stronie http://www.nyc.gov/html/misc/html/2012/warming_ctr.html.
W dalszym ciągu 150 tysięcy osób pozbawianych jest prądu, co uniemożliwia ogrzanie mieszkań. Dodatkowo w mieście wciąż brakuje benzyny.
Powoli zaczęło kursować nowojorskie metro. Niektóre pociągi jeżdżą co prawda na zmienionych i skróconych trasach, jednak można już dostać się na dolny Manhattan. Ciągle zawieszona jest linia G, z której w szczególności korzystają nasi rodacy mieszkający na Greenpoincie.
W poniedziałek wracają uczniowie do nowojorskich szkół. 90 procent z nich zostanie otwarta.