Andrzej Poczobut skazany
Osiem lat w kolonii karnej o zaostrzonym rygorze - taki wyrok usłyszał w środę, 8 lutego, Andrzej Poczobut, dziennikarz i działacz polskiej mniejszości na Białorusi. Jego proces rozpoczął się 16 stycznia i odbywał się za zamkniętymi drzwiami. Tylko na pierwszej rozprawie, przez chwilę, na sali byli obecni jego bliscy, którzy nie widzieli go od 2021 roku.
Groziło mu 12 lat. Andrzej Poczobut skazany na 8
16 stycznia Poczobut miał już za sobą 460 dni w areszcie. Członek zarządu zdelegalizowanego przez białoruskie władze Związku Polaków na Białorusi (ZPB) i znany dziennikarz, współpracujący m.in. z "Gazetą Wyborczą" i TVP Polonia, trafił do niego 25 marca 2021 roku. Początkowo został oskarżony o "podżeganie do nienawiści" i "rehabilitację nazizmu", a potem jeszcze o wzywanie do sankcji i działań na szkodę Białorusi. W październiku 2022 roku trafił na białoruską listę "osób zaangażowanych w działalność terrorystyczną". Groziło mu do 12 lat więzienia.
"Barbarzyński wyrok"
Wyrok jest szeroko komentowany, zarówno w Polsce, jak i na świecie. "8 lat więzienia dla Andrzeja Poczobuta. Nieludzki wyrok białoruskiego reżimu. To kolejny akt prześladowania Polaków na Białorusi. Zrobimy wszystko, by pomóc polskiemu dziennikarzowi, odważnie pokazującemu prawdę" - napisał na Twitterze premier Mateusz Morawiecki. "Jedyną »winą« Andrzeja Poczobuta było to, że jest Polakiem i dziennikarzem. Dziś na Białorusi to w zupełności wystarczy aby dostać 8 lat. To barbarzyński wyrok" - powiedział PAP białoruski dziennikarz, Aleksy Dzikawicki.
"To pokazowy proces". Były obawy
Centrum praw człowieka Wiasna podkreślało wielokrotnie, że "przewiny" Poczobuta miały polegać na tym, że "nazwał agresją napaść ZSRR na Polskę w 1939 roku, pisał artykuły o protestach na Białorusi i działaczach polskiego podziemia w czasie II wojny światowej i po jej zakończeniu, występował w obronie polskiej mniejszości w tym kraju". "Niestety, nie ma podstaw do żadnych pozytywnych oczekiwań. Sprawa Andrzeja Poczobuta jest polityczna i pokazowa" - nie krył obaw wiceszef niezależnego stowarzyszenia dziennikarzy BAŻ, Barys Harecki, w czasie, gdy proces się rozpoczynał.