Iryna Słaunikawa wraz z mężem Alaksandrem Łojką zostali zatrzymani w październiku ubiegłego roku na lotnisku w Mińsku. Jak przypomina Polska Agencja Prasowa, najpierw skazano ich za wykroczenia, czyli rzekome "rozpowszechnianie materiałów ekstremistycznych", później za drobne akty chuligaństwa. Mężczyzna opuścił areszt dokładnie po 45 dniach, dziennikarce postawiono natomiast kolejne zarzuty: "organizację działań poważnie naruszających porządek publiczny" i "stworzenie formacji ekstremistycznej". Początkowo siedziała w areszcie na Akrescina w Mińsku, później w zakładzie karnym na Waładarce, od pewnego czasu natomiast przebywa w więzieniu w Homlu, gdzie w środę (3 sierpnia) sąd uznał ją winną i wydał wyrok.
Dziennikarka TVP skazana na Białorusi. "Wystarczyło pięć posiedzeń"
Słaunikawa ma kolejne pięć lat spędzić w kolonii karnej. "Proces Słaunikawej rozpoczął się 23 czerwca. Do ogłoszenia wyroku wystarczyło pięć posiedzeń sądu" - piszą dziennikarze niezależnego białoruskiego Biełsatu.
CZYTAJ TAKŻE: Nie żyje antypapież. Wybrało go sześć osób, w tym rodzice. "Papież Michał I" miał 62 lata
Białoruś: już ponad tysiąc więźniów politycznych
Słaunikawa to z zawodu ekonomistka. Wcześniej była związana między innymi z Biełsatem, natomiast w momencie aresztowania była korespondentką Telewizji Polskiej. W białoruskich więzieniach jest w tej chwili zamkniętych 29 dziennikarzy i pracowników mediów. Według organizacji praw człowieka Wiasna na Białorusi jest obecnie co najmniej 1253 więźniów politycznych.
CZYTAJ TAKŻE: Trump o Putinie: "Nie chciał wywołać wojny, ale skoro już zaczął, to pewnie zajmie całą Ukrainę"