W wygłoszonym w piątek z okazji obchodzonego 3 lipca Dnia Niepodległości przemówieniu Łukaszenka porównał dzisiejsze działania Zachodu do nazistowskich Niemiec. Białoruski prezydent powiedział, że „uśpione komórki terrorystyczne” to tzw. „oddziały samoobrony”. W ich działanie, według Łukaszenki, miały być zaangażowane Niemcy, Ukraina, USA, Polska i Litwa. Ich celem - zdaniem polityka - jest doprowadzenie do zmiany władzy w państwie. Dyktator stwierdził też, że na Białorusi zakończono „wielką operację antyterrorystyczną” i zapowiedział, że wyrazi pretensje nie „jakiemuś tam ministrowi Heiko Maasowi, lecz samej kanclerz i kierownictwu Niemiec”.
Stan zdrowia Andżeliki Borys pogarsza się! Siedzi w białoruskim areszcie
Łukaszenka wskazał m.in., że „rezerwą zbrojną” miał być chat w Telegramie o nazwie Oddziały Samoobrony Białorusi, którego „właścicielem” jest obywatel Niemiec D. Hoffman, a koordynatorką obywatelka Rosji – niejaka Dudnikowa. Ich zamiarem, jak przekonywał Łukaszenka, było „zniszczenie dużej ilości sprzętu do wycinki lasu” w gospodarstwach leśnych, a także podpalenie kolumny samochodów, a następnie opublikowanie nagrań w internecie. Odpowiedzialna za to kobieta została zatrzymana przez oddziały specjalne Alfa.
Łukaszenka oświadczył także, że minionej nocy doszło do próby zabójstwa dziennikarza telewizji państwowej Ryhora Azaronka. Ludzie, którzy chcieli go wywieźć do lasu, zamierzali mu „dać nożyczki, by sam obciął sobie język”. „Jeśli nie, to (miał to zrobić ten), kogo wynajęli za 10 tys. dol.” – mówił Łukaszenka. Ujawnił on jeszcze jedną planowaną operację – rzekomo terroryści, kierowani przez niejakiego Sosnowskiego, zamierzali wysadzić znajdującą się w Wilejce rosyjską bazę łącznościową. Planowali przy tym wykorzystać skrytkę w obwodzie homelskim, dokąd broń i inne sprzęty zostały przemycone właśnie z Ukrainy.