Andżeliką Borys, przewodniczącą Związku Polaków na Białorusi nieuznawanego przez tamtejsze władze, nie ma wątpliwości - nasilenie represji wobec polskiej mniejszości to wynik przygotowań do VII Zjazdu Związku Polaków w dniach 14-15 marca.
Białoruskie służby specjalne nie chcą dopuścić, aby w Grodnie spotkali się działacze organizacji, która przez reżim jest określana jako nielegalna. - Mamy zablokowane internetowe skrzynki pocztowe, nie dochodzą do nas maile, poblokowane są nasze telefony - mówi w rozmowie z dziennikiem "Polska The Times" Andżelika Borys.
Innych "niepokornych" wobec władzy wzywa się na kolejne przesłuchania, a nocami niszczy mienie. Doszło nawet do tego, że pod blokiem w którym mieszka Borys ktoś rozrzucił szkalujące ją pornograficzne ulotki. - Taki jest poziom tych metod. Działacze związku odczuwają niesłychaną presję. Codziennie jestem w terenie, rozmawiam z ludźmi i dowiaduję się o nowych prowokacjach - komentuje Borys.
Wszystko dzieje się równocześnie z "ocieplaniem" relacji Unii Europejskiej z reżimem. Politycy uważają, że dialog i kolejne ustępstwa wobec białoruskich władz przekonają Aleksandra Łukaszenkę do demokratycznych reform.