Rosjanie wytrenowali morskie ssaki, by szpiegowały w morzu. Białucha arktyczna Hvaldimir zdezerterowała i dostała azyl w Norwegii
To nie dziwaczny film szpiegowski, a rzeczywistość, w jakiej przyszło nam żyć! Białucha arktyczna, którą Rosjanie wytrenowali, by była morskim szpiegiem, zdezerterowała i dostała azyl w Norwegii. Rosyjska armia wykorzystywała inteligentne białuchy jeszcze przed rozpoczęciem wojny na Ukrainie. Łatwo uczące się zwierzęta tresowano, by podpływały na przykład do obcych okrętów marynarki i nie wzbudzając żadnych podejrzeń, filmowały co trzeba przy pomocy specjalnej aparatury, którą przypinano zwierzętom do ciał. Jednak jedna z białuch najwyraźniej stwierdziła, że ma dość służby u Władimira Putina i zdezerterowała do Norwegii! O sprawie pisze między innymi brytyjski "Daily Star". Hvaldimir, bo takim imieniem nazwali Norwegowie dzielną białuchę, podpływał do norweskich kutrów. Rybacy zauważyli na nim dziwaczną aparaturę z podpisem „Ekwipunek z St. Petersburga” i z kamerami. "Jeśli te zwierzęta pochodzą z Rosji, a jest bardzo wiele powodów, by tak sądzić, szkoliła je marynarka, a nie naukowcy" – mówił o takich przypadkach „Guardianowi” Martin Biuw z norweskiego Instytutu Morskiego jeszcze w 2019 roku.
Hvaldimir uciekł z Rosji do Norwegii. Zamieszka w azylu dla zwierząt dla własnego bezpieczeństwa
Poprzednio widywane białuchy wypełniały swoje tajemnicze misje i odpływały, ale Hvaldimir odpłynąć nie chciał. Zrobiło się o nim głośno i norweskie władzy oficjalnie przyznały mu azyl. Przyrodnicy stwierdzili, że pobyt na wolności mógłby jednak źle się skończyć dla oswojonego zwierzaka popularnego wśród turystów. Dlatego Hvaldimir zamieszka w zorganizowanym przez organizację OneWhale specjalnym azylu morskim dla zwierząt, gdzie bedzie miał warunki życia możliwie zbliżone do naturalnych. Białucha arktyczna to ssak morski z rodziny narwalowatych. Może ważyć nawet do 1600 kilogramów i mierzyć ponad cztery metry. Żyje od 35 do 50 lat.