Mieszkańcy Australii dawno nie widzieli takiej plagi gryzoni! W ostatnich miesiącach doszło tam wręcz do inwazji myszy i szczurów. Najbardziej dotknięte są dwa stany - Nowej Południowej Walii (NSW) i południowego Queensland. gryzonie atakowały domy, pola i silosy zbożowe, a niektórzy mieszkańcy dostrzegali gryzonie w rezerwach wodach.
W mediach społecznościowych pojawiają się zdjęcia i filmy gryzoni, które nic nie robią sobie z obecności ludzi. Jak donosi „The Guardian” jedna z mieszkanek Gilgandra udostępniła w sieci film, na którym setki myszy biegają po maszynach rolniczych na rodzinnej farmie. Mieszkanka Toowoomba, powiedziała, że jej przyjaciółka znalazła gniazdo małych myszy w swoim fotelu, podczas gdy inna osoba, z miejscowości Dubbo, powiedziała, że znalazła mysz w suficie wentylacyjnym swojego domu.
Ale to nie wszystko. Myszy przedzierają się również do zabezpieczonych silosów, ale nie są im straszne nawet… supermarkety. Sprzedawca z Gulargambone, tłumaczył prasie, że przyjeżdża teraz do swojego sklepu na pięć godzin przed otwarciem, aby posprzątać po myszach i zamiatać ich odchody. Musiał też zmniejszyć zatowarowanie sklepu, aby zapobiec zniszczeniu przedmiotów przez gryzonie. - Czasami nie chcemy wchodzić do środka rano. Śmierdzi, one umrą i nie da się znaleźć wszystkich ciał… W niektóre noce łapiemy ponad 400 lub 500 myszy i wyrzucamy nawet pięć kubłów zniszczonego jedzenia - powiedział. Ale to nie wszystko. Myszy nawet zaatakowały ludzi.
Mało tego, myszy i szczury zaatakowały trzy osoby, które trafiły po pogryzieniu w trzech miejscowościach - Tottenham, Walgett i Gulargambone. Według władz NSW plaga myszy to naturalne zjawisko, jednak wcześniej nie zaobserwowano skutków zdrowotnych. NSW Western Area Health Service zgłosiła przypadek leptospirozy - rzadkiej choroby, która może powodować niewydolność nerek i zapalenie opon mózgowych - w wyniku obecności myszy w domach.