12 kwietnia 2020 roku 28-letnia Melissa Wilband zadzwoniła na pogotowie, mówiąc, że jej 4,5-miesięczna córeczka "nagle przestała płakać i zrobiła się wiotka". Ratownicy medyczni na miejscu znaleźli nieprzytomną małą Lexi, leżącą na podłodze. Jak opisuje "The Sun", powołując się na policyjne raporty, gdy lekarze ratowali małą i zadawali matce pytania, ta skręcała papierosy i bawiła się telefonem. Dziecko przewieziono do szpitala, gdzie przez kilka dni trwała walka o jego życie. Wilband jednak nie została z małą na oddziale. A gdy zapytano ją, czy chciałaby potrzymać córkę przed intubacją, odmówiła.
"Zadała córce śmiertelne obrażenia"
Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną zgonu Lexi było krwawienie do mózgu, spowodowane "gwałtownym potrząsaniem". "Dalsze badania wykazały, że obszarów krwawienia w mózgu Lexi było zbyt wiele, aby je zliczyć". Inspektor Adam Stacey, prowadzący dochodzenie, mówił w sądzie: "Melissa Wilband zadała córce tak poważne obrażenia, że niestety okazały się śmiertelne, a Lexi zmarła sześć dni później, pomimo wszelkich starań personelu medycznego, który próbował ją uratować. Matka dziecka opowiadała kłamstwo za kłamstwem - lekarzom, policji, sędziemu".
Wielka Brytania. Matka zabiła 4-miesięczną córkę
Personel medyczny ze szpitala, w którym próbowano uratować Lexi zeznał, że maleństwem na oddziale opiekowały się pielęgniarki, a nie jej matka. "Pielęgniarka trzymała Lexi za rękę przez całą noc. Rano 18 kwietnia Lexi zdawała się mieć dłuższe przerwy w oddychaniu. Pani Wilband została poproszona o zgłoszenie się na oddział. Przybyła tuż po tym, jak Lexi przestała wykazywać jakiekolwiek oznaki życia i przestała oddychać". Po trwającym cztery tygodnie procesie, ława przysięgłych w tym tygodniu wydała wyrok. Po 10-godzinnej naradzie uznała Melissę Wilband winną zabójstwa dziecka. Wymiar kary zostanie ogłoszony 22 maja.
