Pożegnanie Whitney Houston w kościele Baptystów w jej rodzinnym Newark przebiegało niezakłócenie, w spokojnej, wzruszającej, a miejscami nawet dość radosnej atmosferze.
Ale podniosłej atmosfery omal nie zepsuło pojawienie się na uroczystościach pożegnalnych Bobbiego Browna, rapera i byłego męża Whitney Houston. To właśnie jego media i znajomi gwiazdy oskarżają o fatalny wpływ na jej karierę i życie.
Jak donosi TMZ.com Brown miał zamiar uczestniczyć w uroczystościach pogrzebowych, ale miał zostać poproszony o opuszczenie kościoła. Ponoć chciał porozmawiać ze swoją córką ze związku z Whitney, Bobbi Kristiną. tymczasem dziewczyna nie jest w najlepszym stanie. Tuz po pogrzebie Kristina ma być wysłana na 2-miesięczny odwyk. 18-letnia córka Whitney od 4 lat bierze narkotyki i jest w depresji po nagłej śmierci matki.
Jak donosi ABC, Bobby Brown gdy wyproszono go z uroczystości, wsiadł do swojego Cadillaca Escalade i razem z synem Landonem i córką LaPrincią opuścili Newark.