Teza o porwaniu samolotu przez terrorystów została wzięta pod uwagę, po tym jak okazało się, że dwóch pasażerów samolotu posługiwało się cudzymi paszportami, które ukradli. Chodziło o to, że mężczyźni starali się o azyl i nie mieli powiązań z terrorystami.
Jak czytamy na wp.pl policja z Tajlandii oraz zagraniczni eksperci przesłuchali właścicieli biur podróży, w których pochodzący z Iranu mężczyźni posługujący się cudzymi dokumentami kupili bilety. Zdaniem tajlandzkiej policji podejrzani początkowo o zamach terrorystyczny mężczyźni kupili bilety przypadkowe, bo chodziło im o dostanie się przez Pekin do Europy, a nie o konkretną trasę czy samolot.
Przypomnijmy, malezyjski Boeing 777 wyleciał w rejs w sobotę rano i zniknął, w niewyjaśnionych jak dotąd okolicznościach, z radarów. Znalezione na morzu w okolicach wybrzeży Wietnamu plamy oleju, które brano za ślady po samolocie nie okazały się właściwym tropem, bo nie odnaleziono żadnych innych śladów samolotu. Poszukiwania Boeinga 777 trwają nadal.
Cała sprawa jest owiana tajemnicą. samolot nie wysyłaał sygnałów SOS i zleciał z kursu. Co sie z nim dzieje i czy ponad 200 pasażerów lecących samolotem żyje nie wiadomo. A co przeżywają rodziny zaginionych? Aż strach myśleć...