Putin jest w coraz gorszym położeniu. Przewaga Ukrainy jest wyraźna, jemu z kolei kończy się broń, a mobilizacja, którą ogłosił 21 września sprawiła, że z kraju wyjechało już kilkaset tysięcy mężczyzn. To wszystko sprawia, że rosyjski dyktator jest coraz bardziej zaciekły, nieobliczalny i zdolny do wszystkiego. Nawet do użycia broni atomowej, czym wciąż się odgraża. W obliczu narastającego napięcia i przekonania, że jeśli Putin wciśnie atomowy guzik, Zachód odpowie tym samym, bogaci Rosjanie próbują się przygotować na taką ewentualność. Jak donosi "Daily Star", powołując się na rosyjskie źródła, w okolicach Moskwy kwitnie handel schronami.
Wojna na Ukrainie. Rosjanie masowo wykupują schrony
"Każdego tygodnia w Moskwie kupuje się od 20 do 30 bunkrów, a trend rośnie". Chodzi o bunkry zakopane około 3,5 m pod ziemią, które są w stanie wytrzymać "trzęsienia ziemi o magnitudzie 8-9". "Ze względu na trudną sytuację w kraju, a także strach przed klęskami żywiołowymi, czas pomyśleć o bezpieczeństwie swojej rodziny i bliskich. Oferujemy zarówno wysokiej klasy, jak i tanie schrony, a także podziemne kompleksy mieszkaniowe. Większość naszych bunkrów jest przystosowana do globalnych katastrof, takich jak wojny, powodzie i katastrofalne zmiany klimatyczne" - reklamuje swoje schrony niejaki Witalij Ustinow, który je sprzedaje. Potwierdza też, że w ostatnim czasie popyt na nie zdecydowanie wzrósł.
Putin wciśnie atomowy guzik? Rosjanie panikują
Z treści ogłoszenia przywołanego przez portal wynika, że bunkier o powierzchni około 30 m kw. kosztuje mniej więcej 150 tys. zł. Na taką formę ochrony mogą sobie więc pozwolić nieliczni Rosjanie. A co z tymi biednymi? Albo znajdą miejsce w jednym z 16 448 schronów, którymi - zgodnie z danymi Krajowej Izby Obrachunkowej - dysponuje Rosja (większość pochodzi z czasów zimnej wojny), albo zbudują własne, prowizoryczne.