- Kiedy zobaczyłam pierwszą łódź ratunkową przybijającą do brzegu, natychmiast podbiegłam, żeby pomóc rannym, kobietom i dzieciom. W szalupie byli jednak tylko zdrowi, ubrani w drogie garnitury mężczyźni i piękne panie. Mówili po rosyjsku - ujawnia dziennikowi "Bild" Anichini Franca (52 l.), mieszkająca naprzeciw miejsca, gdzie doszło do katastrofy. "Costa Concordia" uderzyła w skały i częściowo zatonęła 13 stycznia. Na pokładzie podczas wycieczkowego luksusowego rejsu po Morzu Sródziemnym było w sumie ponad 4 tys. osób. 13 pasażerów zginęło, kolejnych 20 jest wciąż poszukiwanych.
Zatonięcie Costa Concordia: Bogaci Rosjanie wykupili szalupy ratunkowe?
Kapitan roztrzaskał "Costę Concordię" o skały, a potem jak tchórz uciekł z tonącego statku. W tym czasie załoga wycieczkowca zamiast zarządzić natychmiastową ewakuację, kazała pasażerom... wracać do kajut. Teraz pojawiły się jeszcze bardziej przerażające doniesienia. Członkowie załogi mogli sprzedawać miejsca w szalupach ratunkowych - sugeruje niemiecka prasa.