A przecież miał czuć się coraz lepiej! Premier Boris Johnson (56 l.) niespodziewanie trafił do szpitala. Brytyjskie media informują, że podano mu tlen, co świadczy o zaostrzeniu objawów. Dziesięć dni wcześniej brytyjski szef rządu ujawnił, że został zakażony koronawirusem. Jak zapewniał, jego objawy są łagodne. Kierował pracami rządu przy pomocy wideokonferencji. Kilka razy pokazał się Brytyjczykom w mediach społecznościowych. Zaraził chorobą ciężarną narzeczoną Carie Symonds (32 l.), jednak ona również czuła się dobrze.
Teraz jednak premier został przewieziony do szpitala. Czy to oznacza, że jego stan zdrowia gwałtownie się pogorszył? Według oficjalnych informacji celem wizyty w szpitalu było przeprowadzenie badań, szczegóły nie są jednak ujawniane. Brytyjskie media, w tym "Daily Mail", przekazują informację o podaniu premierowi tlenu, co świadczy o tym, że nie była to jednak rutynowa wizyta. Kiedy informacja o hospitalizacji premiera obiegła świat, prezydent USA Donald Trump (74 l.) zapewnił, że wraz z całym krajem modli się o powrót Borisa Johnsona do zdrowia.