Więzienie Poggioreale jest znane z faktu, że osadzeni w nim są gangsterzy z włoskiej mafii oraz z powodu ogromnego przepełnienia (w chwili obecnej 800 więźniów więcej, niż przewidziano przy jego budowie) i związanych z tym ciężkich warunków do życia w środku. 2500 więźniów pilnuje tam raptem 250 strażników, lecz mimo to dotychczas od dawien dawna nikomu nie udało się stamtąd uciec (kilka lat temu jeden z więźniów próbował uciec, lecz próba ta się nie powiodła a on sam odniósł przy tym ciężkie obrażenia).
Tymczasem Polak, Robert L., oczekujący w areszcie śledczym na proces za zabójstwo murarza z Ukrainy (zmarły miał próbować Polaka z osobą, z którą ten się kłócił na ulicy), skonstruował sznur z prześcieradeł i po prostu przeskoczył na drugą stronę muru, gdy skazani udawali się na mszę do kaplicy. Śledczy podają, że Polak musiał zostać podsadzony do okna, z którego przeszedł na zewnętrzny mur skąd zsunął się na dół.
Neapolitańska policja przeczesywała intensywnie miasto poszukując 32-letniego Polaka. Funkcjonariusze szukali zbiega głównie wokół miejsca ucieczki, czyli w dzielnicy, gdzie znajduje się więzienie. Sprawdzali również również pobliski dworzec kolejowy i okolice szpitala Cardarelli. Śledczy założyli, że 32-letni mężczyzna zamiast próbować wydostać się z miasta, w którym zorganizowano punkty kontrolne, będzie musiał zostać w okolicy licząc na wsparcie przyjaciół. To okazało się być właściwą taktyką. Polak został zauważony przez policjantów na skrzyżowaniu ulic Corso Garibaldi i Via Giuseppe Porzio, niedaleko od miejsca, z którego uciekł.