Renee Zellweger odpowiada na krytykę postaci Bridget Jones. Niepoprawna politycznie bohaterka wraca na ekrany. Premiera "Bridget Jones: szalejąc za facetem"
Już jutro, 14 lutego do kin wchodzi czwarta część filmu o Bridget Jones. W "Bridget Jones: szalejąc za facetem" będąca już w mocno średnim wieku, mająca dzieci i owdowiała bohaterka grana przez Renee Zellweger spotyka się z 28-latkiem. Bridget Jones to już ikona popkultury. Od premiery książki Helen Fielding "Dziennik Bridget Jones" minęło 29 lat, a od jej ekranizacji 24 i niektórzy sądzą, że powieść i jej kontynuacje źle się zestarzały. Bohaterka postrzegana jest przez niektórych jako archaiczna, bo sensem jej życia jest pogoń za mężczyznami i odchudzanie. Dziś rzeczywiście może dziwić, że w wieku 32 lat zamartwiała się nadciągającym staropanieństwem. Reżyser Richard Curtis, współautor scenariusza do pierwszej części filmu, "Dziennik Bridget Jones", swojego czasu przepraszał nawet za żarty o nadwadze po tym, jak został za nie skrytykowany przez swoją córkę z pokolenia Z. Faktycznie, w czasach szalejącej poprawności politycznej poczciwa Bridget Jones uchowała się i nie została "scancellowana" chyba cudem. Co o tym wszystkim myśli grająca ją od ćwierci stulecia Renee Zellweger.
"Jej optymizm... nigdy się nie poddaje, jest samokrytyczna — ale się śmieje"
W wywiadzie dla "The Sun" aktorka broni Bridget Jones. Jak twierdzi Renee Zellweger, ta bohaterka jest odzwierciedleniem niepewnej siebie części każdego z nas i zarazem pokazuje, by podejść do tego z humorem i optymizmem. "Moim zdaniem to nie jest toksyczne. Uwielbiam Bridget Jones. Zawsze kochałam Bridget Jones i kocham ją coraz bardziej z każdym spotkaniem. Nigdy nie myślałam, że jest z nią coś nie tak.Zawsze myślałam o tym jako o reprezentacji tego, jak czepiamy się samych siebie w sprawach, które nie mają żadnego znaczenia — ponieważ ona nie jest osobą z nadwagą. I jest słodka i nie ma w niej nic złego, ani w jej doświadczeniach, ani w tym, gdzie jest w życiu. To po prostu takie uniwersalne doświadczenie, z którym można się utożsamić, polegające na strachu, że nie sprostasz oczekiwaniom. Myślę, że sposób, w jaki to robi, jest zabawny, ponieważ jest samokrytyczna w sposób, w jaki słyszymy ten głos w naszych głowach. Ale jej optymizm... nigdy się nie poddaje, jest samokrytyczna — ale się śmieje" - przekonuje aktorka.