Stało się, 12 listopada Britney Spears oficjalnie odzyskała kontrolę nad swoim życiem i majątkiem, wyliczanym na około 60 milionów dolarów, czyli prawie 250 milionów złotych. Po 13 latach pod kuratelą ojca, piosenkarka jest wolna, i, jak mówi jej pełnomocnik, tylko od niej zależy, co z tą wolnością zrobi i jak będzie wyglądało jej życie. Sama Britney powiedziała, że miniony piątek był jednym z najpiękniejszych dni w jej życiu i że przez najbliższe dwa miesiące zamierza świętować. Jak donosi "Daily Mail", zaczęła już w ten weekend, od uroczystej kolacji ze swoim narzeczonym Samem Asgharim, na jaką pojechali do luksusowej restauracji Catch. Spears z ochotą relacjonowała ten wieczór swoim fanom, zdradzając na Instagramie, że przerwała trwającą 14 ostatnich lat trzeźwość i raczyła się kieliszkiem szampana.
PRZECZYTAJ TAKŻE! Toalety w szkole nie będą miały drzwi? "To jedyny sposób, by ratować uczniów"
Fani trochę się martwią o 39-letnią artystkę, ponieważ ma za sobą poważne epizody z nadużywaniem alkoholu i narkotyków. Jej szalone imprezowanie, jakie zaczęła w 2000 roku razem z Lindsay Lohan i Paris Hilton, doprowadziło ją do uzależnienia, utraty praw do opieki nad dziećmi i w końcu - tak przynajmniej utrzymuje jej rodzina - konieczności objęcia Britney kuratelą. Czy kieliszek szampana wypity z radości nie sprawi, że gwiazda wróci do nałogu? Oby tak się nie stało, bo Spears ma przed sobą wielką batalię. Podobno zamierza pozwać swojego ojca za bezprawne objęcie kuratelą. Matce Britney też może się oberwać, bo zdaniem artystki, to właśnie ona podsunęła ojcu pomysł ubezwłasnowolnienia córki.
ZOBACZ TEŻ: Szok! Kilka dni po ślubie Paris Hilton, wyszła na jaw wielka tajemnica. Będzie skandal?