Ostre stanowisko Komisji nie jest zaskoczeniem. Przedłużające się negocjacje szkodzą bowiem wszystkim. Rosja od kilkunastu już dni nie dostaje pieniędzy za gaz, ale cierpi również Unia, której przemysł uzależniony jest od dostaw ze wschodu.
Pierwszym sygnałem, że Europa jest już zmęczona całym konfliktem, było wczorajsze oświadczenie ambasadorów 27 krajów, którzy zgodnie uznali, że przedłużający się spór i odcięte dostawy do Europy będą miały konsekwencje polityczne i gospodarcze zarówno dla Rosji, jak i Ukrainy.
Wnioski, jakie powinny wyciągnąć Rosja i Ukraina, są proste. W sobotę w rosyjskiej stolicy, gdzie odbędą się kolejne rozmowy, muszą zapaść wiążące decyzje. Przynajmniej jeśli chodzi o gaz tłoczony do krajów Unii Europejskiej.
Bruksela zamierza zresztą postarać się, żeby błękitne paliwo zaczęło płynąć już w ten weekend. Na moskiewskie rozmowy leci komisarz do spraw energii Andries Piebalgs oraz czeski minister odpowiedzialny za energetykę Martin Riman.