Donald Trump w znanym sobie stylu bez ogródek powiedział, że protesty były przemyślaną, zaplanowana prowokacją przeprowadzoną przez profesjonalistów i zwolenników Berniego Sandersa. Podczas innego wiecu w Dayton, w Ohio, dodał, że demokratyczny kandydat jest odpowiedzialny za podsycanie agresji i nienawiści wobec Trumpa i popierających go Amerykanów. Jeszcze wcześniej nazwał demonstrantów bandziorami i zorganizowanymi bojówkami, przez które nie może realizować swojej kampanii. Podczas weekendu przed kolejnymi prawyborami doszło do wielu protestów i przepychanek przed – lub na – spotkaniach Trumpa z wyborcami. Ale w Chicago było najagresywniej. Policja poinformowała, że podczas zamieszek przed wiecem, który miał się odbyć w University of Illinois, zatrzymano pięć osób, w tym reportera telewizji CBS. Rannych zostało dwóch policjantów. W opublikowanym oświadczeniu sztab Trumpa podkreślił, że decyzja o odwołaniu wiecu została podyktowana względami bezpieczeństwa.
Brutalne starcia przed wiecami Trumpa. Miliarder obarcza winą Sandersa
Kampania prezydencja zaczyna przybierać coraz brutalniejszy kształt. Zwłaszcza wokół Donalda Trumpa. Weekendowe wiece republikanina miały bardzo brutalny przebieg z uwagi na starcie zwolenników i przeciwników miliardera. Anty-Trumpowe protesty w Chicago były tak agresywne, że republikanin zmuszony był do odwołania swojego wyborczego wiecu – donosi Associated Press.