Wojska rosyjskie zaatakowały duży market budowlany w Charkowie. W środku mogły być setki ludzi
Rosjanie od tygodni wyjątkowo brutalnie atakują Charków na północnym wschodzie Ukrainy, drugie pod względem wielkości miasto w tym kraju. Chcą zastraszyć mieszkańców, jak zwykle podczas wojny na Ukrainie biorąc na celownik miejsca zupełnie nie związane z wojskowością. Dziś, 25 maja wojska Władimira Putina zaatakowały wielki market budowlany w Charkowie. Na razie potwierdzono śmierć dwóch osób, 24 są ranne. W środku sklepu w chwili ataku według prezydenta Wołodymyra Zełenskiego mogło być jednak około dwustu osób, pracowników i klientów. W mediach społecznościowych widać wstrząsające zdjęcia i filmy z miejsca zdarzenia. Duży budynek hipermarketu płonie, w okolicy unosi się gęsty dym. Ludzie uciekają samochodami z dużego parkingu przed sklepem.
„Dwie osoby zginęły, 24 osoby zostały ranne, w środku mogło być kilkaset osób”
„Dwie osoby zginęły, 24 osoby zostały ranne, w środku mogło być kilkaset osób” - napisał szef władz obwodu charkowskiego Ołeh Syniehubow na Telegramie. Po ataku na market doszło do kolejnego ostrzału, tym razem parku. „Kolejne uderzenie w Parku Centralnym. Trwa ustalanie czy są ofiary i zniszczenia” – napisał mer miasta Charkowa Ihor Terechow na Telegramie. Jak podkreśla prezydent Ukrainy, do takich ataków jak dziś w Charkowie nie dochodziłoby, gdyby wojska ukraińskie miały wystarczającą liczbę środków obrony powietrznej.