Brytyjscy posłowie nie mają umiaru

2009-05-26 20:20

Kryzys na Wyspach Brytyjskich daje się we znaki nawet najbogatszym, ale nie parlamentarzystom. Jak to możliwe? Żyją na konto podatnika i wykorzystują swoje przywileje do granic możliwości!

To, co dzieje się w brytyjskim parlamencie, można określić tylko w jeden sposób: skandal goni skandal. Nie dalej nić kilka tygodni temu okazało się, że finansowe przekręty to norma wśród ministrów. Za pieniądze podatników remontowali sobie domy, kupowali letnie wille nad morzem, a prawdziwi rekordziści próbowali nawet udowodnić, że powinni dostać zwrot kosztów za ubrania czy jedzenie. Na głowę premiera Gordona Browna posypały się gromy, szczególnie ze strony posłów opozycji. Jak się jednak okazało, oni wcale nie byli lepsi!

Brytyjskim posłom przysługuje prawo do zwrotu kosztów za utrzymanie biura. Rzecz w tym, że  parlamentarzyści korzystali z niego bez umiaru. Na przykład urządzali swoje gabinety, jak prawdziwe apartamenty. Kupowali warte setki tysięcy funtów zabytkowe meble, ekstremalnie drogi sprzęt elektroniczny, a nawet kosiarki do trawy i magnesy na lodówki. Jeden z posłów zrefundował sobie nawet wydatki na letnie "biuro", na Lazurowym Wybrzeżu.

Nagminnym grzechem posłów jest również utrzymywanie za pieniądze podatnika księgowych, który mieli wypełnić ich PIT-y. Z pomocy profesjonalisty skorzystało blisko 600 z 646 członków Izby Gmin, a i tak blisko połowa deklaracji podatkowych wymagała poprawki...

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają