Josie Cunningham pierwszy raz dała się poznać w 2013 roku, kiedy to zażądała sfinansowania przez tamtejszy publiczny fundusz zdrowotny wartej 4 800 funtów (prawie 25 tys. zł) operacji powiększenia piersi. Teraz słowa niedoszłej modelki znów wywołały powszechne oburzenie.
Zaciągając się papierosem na kanapie 24-latka, która jest w czwartym miesiący ciąży, wyznała dziennikarzowi "Sunday Mirror", że chce zostać gwiazdą kolejnej edycji Big Brothera. Jest już na "krótkiej liście" kandydatów do udziału w programie i nic jej nie powstrzyma, nawet dziecko...
- Wreszcie znalazłam się na progu mojej wielkiej kariery. Krok od bycia sławną... I nie zrujnuję tego teraz - mówiła Josie, cytowana przez mirror.co.uk. - Aborcja pomoże mojej karierze. Za rok o tej porze nie będę miała dziecka. Zamiast tego będę sławna. Będę jeździć różowym Range Roverem i kupować wielki dom - twierdzi gwiazdka.
Cunningham nie wie kto jest ojcem dziecka. W ostatnim czasie pracowała w luksusowej agencji towarzyskiej. I, jak mówi, równie dobrze może byc to lekarz, który jej zapłacił 1000 funtów za noc, jak i przyjaciel, z ktorym spędziła pełną namiętności noc.
- Ludzie nie zgadzają się z moimi decyzjami. Zawsze tak robią, ale mam to gdzieś - mówi. - To nie jest idealna sytuacja i nigny nie zamierzalam zachodzić w ciążę. Ale nie brałam pigułek, a w grudniu, gdy spałam z jednym z klientów, pękła prezerwatywa - tłumaczy. - Uprawiałam też seks z piłkarzem Premier League, ktorego znam od dawna. I nie używaliśmy żadnej antykoncepcji.
Podobno obaj - tak klient, jak i piłkarz - zaproponowali już Josie pomoc finansową, jeśli urodzi dziecko. Ale ona nie chce.
W brytyjskich mediach trwa już kampania nacisku, by nie pozwolić kontrowersyjnej gwiazdce wystąpić w programie jeśli dokona aborcji. 93 proc. czytelników Mirror Online chce zbojkotować Big Brothera jeśli producenci wezmą do niego Josie po aborcji. Ale również i twórcy programu nie wydają się na to chętni. Nieoficjalnie osoby związane z Big Brotherem przyznają w mediach, że zatrudnienie 24-latki byłoby jak wejście na pole minowe...