Niedawno papież Franciszek odniósł się do osób rozwiedzionych, będących w nowych związkach i ich sytuacji w kościele. Wiadomo, że rozwiedzeni nie mogą przystępować do komunii, jeśli żyją w nowych związkach niesakramentalnych. Dlatego papież wydał adhortację o nazwie „Amoris laetitia”, w której wskazał, na sytuację rozwodników, którzy weszli w nowe, cywilne związki: - Ze względu na uwarunkowania i czynniki łagodzące możliwe jest, że pośród pewnej obiektywnej sytuacji grzechu osoba, która nie jest subiektywnie winna albo nie jest w pełni winna, może żyć w łasce Bożej, może kochać, a także może wzrastać w życiu łaski i miłości, otrzymując w tym celu pomoc Kościoła. (...) W pewnych przypadkach mogłaby to być również pomoc sakramentów.
Na papieski dokument odpowiedzieli duchowni niezadowoleni z takiego postrzegania sprawy, czyli kardynał Raymond Leo Burke z USA, kardynał Walter Brandmueller z Niemiec oraz dwaj kardynałowie, którzy niedawno zmarli: Carlo Caffarra z Włoch i Niemiec Joachim Meisner. W czasie sobotniego sympozjum w Rzymie kardynałowie Burke i Brandmueller przedstawicieli deklarację, którą poparli jeszcze inni dostojnicy, zarzucając papieżowi herezję i wskazując, że wydanym przez siebie dokumentem Franciszek faktycznie pozwala na przyjmowanie komunii przez rozwodników. Choć w papieskiej adhortacji jest mowa o rozpatrywaniu każdego przypadku osobno. Kardynał Burke oświadczył wprost: - Jak pokazuje historia, możliwe jest, że papież sprawując swą władzę może popaść w herezję i zaniedbać swój pierwszy obowiązek, jakim jest ochrona i krzewienie jedności wiary, kultu i dyscypliny.
Zobacz: Krzysztof Pieczyński w Skandalistach: Papież powinien stanąć przed Trybunałem w Norymberdze