Bush kończy swoją prezydenturę z najgorszymi notowaniami od czasów Richarda Nixona - tylko 23 procent Amerykanów uważa ją za udaną. Nie dziwi więc, że starał się przedstawić swoje rządy w jak najlepszym świetle.
Krytycy potępiają jego decyzję o rozpoczęciu wojny w Iraku, która - poza tysięcznymi ofiarami - kosztowała Amerykę osłabienie pozycji i prestiżu na świecie. Odchodzący prezydent bronił jednak swej polityki, twierdząc, że dzięki niej nie doszło do podobnych wydarzeń jak z 11 września 2001 r.
- Przez siedem lat Ameryka nie przeżyła kolejnego ataku terrorystycznego. Nasz kraj jest bezpieczniejszy niż siedem lat temu - powiedział odchodzący prezydent.
Na swoją korzyść Bush zapisał też reakcję na kryzys finansowy. - Stając przed perspektywą finansowej katastrofy, podjęliśmy stanowcze kroki w celu ochrony naszej gospodarki - powiedział. Na koniec przyznał, że "doświadczył porażek" i że "są rzeczy, które zrobiłby inaczej, gdyby dano mu szansę", ale nie wyjaśnił, co dokładnie ma na myśli...
Bush idzie w zaparte
2009-01-16
13:05
- Robiłem to, co uważałem za słuszne – takimi słowami George W Bush pożegnał się z Amerykanami w swoim ostatnim publicznym orędziu. Choć na finiszu swojej prezydentury Bush ma fatalne notowania, to konsekwentnie broni swoich ośmioletnich rządów w Białym Domu.