Jak to jest nie uśmiechać się przez niemal całe swoje życie? Na to pytanie jest w stanie odpowiedzieć chyba tylko Tessa Christian. Brytyjka, która w tej chwili ma 56 lat, nie uśmiechnęła się ani razu, odkąd była nastolatką. Zaczęło się jednak nie od chęci bycia wiecznie młodą, a od... zakonnic. Christian chodziła bowiem do katolickiej szkoły. "Ponure i poważne siostry nie pozwalały nam się uśmiechać. W końcu wykształciłam w sobie umiejętność kontrolowania mojej twarzy". Jak swego czasu pisał dziennik "Daily Mail", zanim Tessa stała się dorosła, zdała sobie sprawę, że odpowiada jej ta wiecznie ponura mina. "Mam pyzate policzki, jak chomik, więc gdy się uśmiechałam, wyglądałam jakbym była obłąkana. Zaczęłam szukać inspiracji wśród gwiazd starego Hollywood i znalazłam. Marlena Dietrich też się nie uśmiechała, a ja ją uwielbiałam.
Tessa Christian: "Nie uśmiechnęłam się nawet, gdy urodziłam córkę"
Tessa wyznaje, że z początku było ciężko. "Kiedy widziałam coś zabawnego lub kusiło mnie, by się śmiać — co zdarzało się na co dzień — nauczyłam się kontrolować mięśnie twarzy poprzez usztywnienie ich" - mówi. Dodaje, że nawet po urodzeniu córki jej twarzy nie wykrzywił grymas śmiechu. "W środku szalałam ze szczęścia, ale na zewnątrz nie było po mnie tego widać". Gdy Tessa miała 40 lat zauważyła, że jej przyjaciółki zaczynają mieć wokół ust coraz więcej zmarszczek, a ona nie ma ani jednej. Wtedy zrozumiała, że to dzięki temu, że się nie uśmiecha. "Wszyscy pytają, czy miałam botoks. Moje poświęcenie się opłaciło, nie mam ani jednej zmarszczki na twarzy. Moja strategia jest bardziej naturalna i skuteczniejsza niż jakikolwiek drogi krem kosmetyczny lub zabieg" - uważa.
Psycholog: "To błąd. Uśmiech ma kluczowe znaczenie!"
Niestety, wielu Internautów zarzuca jej, że kłamie. "Ma wyraźnie ostrzykniętą twarz", "Widać tam botoks", "Nie wiem, kogo chce oszukać, widać tam ingerencję" - piszą. Jej "metodę" tymczasem krytykują psychologowie. "Uśmiechanie się ma kluczowe znaczenie dla naszego zdrowia psychicznego!". "Kiedy się uśmiechasz, uwalniasz endorfiny, znane jako hormony szczęścia, które sprawiają, że czujesz się dobrze" - komentuje dla brytyjskiej gazety psycholog z Londynu, Amanda Hill.