Historia życia Micka Fleminga, 56-letniego duchownego, który pomaga najbardziej potrzebującym, biednym, uzależnionym i skrzywdzonym, jest nieprawdopodobna. Jak podaje "The Sun", urodzony w katolickiej rodzinie w Burnley, dorastał w bardzo kochającym domu, pod opieką rodziców i w towarzystwie trzech sióstr. Wszystko jednak zmieniło się, że gdy jako 11-letni chłopiec został zgwałcony przez nieznanego napastnika, kiedy wracał ze szkoły. Gdy następnego dnia chciał wyznać rodzicom, jak został skrzywdzony, jedna z jego sióstr zmarła w wyniku ataku astmy. Wówczas postanowił, że nie będzie im dokładać trosk i nie powiedział im o brutalnym gwałcie.
Dawny narkoman biskupem. "Od dzieci biła jasność"
Aby jakoś radzić sobie z traumą i narastającym gniewem, Mick szybko zaczął brać narkotyki, a w wieku 14 lat handlował nimi i okradał sklepy. "Przed dwudziestką był już uzależnionym, podróżującym po kraju jako egzekutor długów dla mafii gangsterem". Potem jednak wydarzyło się coś, co zaczęło go "sprowadzać na dobrą drogę". "Zostałem wysłany z bronią w ręku, by odebrać pieniądze od jednego człowieka. Na miejscu zastałem go trzymającego na rękach dwójkę dzieci w wieku 5 i 7 lat. Uderzyła mnie jasność promieniująca z tych dzieci, w jednym momencie mnie oślepiła, nic nie widziałem, wyszedłem stamtąd" - cytuje go "The Sun". Nawrócony narkoman przyznaje, że po tym incydencie próbował się zabić, nie miał jednak odwagi.
Były przestępca uwierzył w Boga: "Odwiedził mnie anioł"
Dwa razy w swoim życiu został aresztowany za morderstwo, za każdym razem jednak udawało mu się uniknąć kary. W końcu trafił do zamkniętego zakładu psychiatrycznego, a gdy z niego wyszedł przeżył kolejne "objawienie". "Odwiedził mnie anioł i kazał mi stanąć pod ceglaną ścianą w centrum miasta Burnley o godzinie 19. Gdy miejski zegar wybił tę godzinę, podszedł do mnie pracownik schroniska dla bezdomnych i zaprosił na spotkanie". To wtedy Mick stwierdził, że będzie pomagać takim, jak on sam. Poszedł na studia, został duchownym, teraz prowadzi centrum pomocy narkomanom, bezdomnym i uzależnionym. Karmi najbiedniejszych, pomaga im wyjść z nałogów i przyznaje: "Zrobiłem w życiu tyle samo złego, co dobrego".
Brytyjski książę wspiera byłego gangstera. "To poruszające"
Teraz wydał książkę, w której szczegółowo opisuje całe swoje skomplikowane życie, a przedmowę do niej napisał sam książę William. To on i jego fundacja sponsorują działania byłego, nawróconego przestępcy. "To, co robi jego organizacja, jest poruszające. Daje schronienie i poczucie bezpieczeństwa tak wielu osobom. To niezwykłe" - pisze przyszły król Wielkiej Brytanii.