Jak podaje TVN 24, narodziny Louise w 1978 roku stały się wielkim wydarzeniem nie tylko w świecie nauki i medycyny. W tamtych czasach media na całym świecie pisały o pierwszym dziecku, które zostało poczęte i urodziło się zdrowe w wyniku zapłodnienia pozaustrojowego. W 1982 roku dzięki metodzie in vitro przyszła na świat również siostra Louise, Natalie. Ona była już czterdziestym - jak wówczas pisano - "dzieckiem z probówki" - wyjaśnia TVN 24.
Mama Louise, Lesley Brown oraz jej mąż przez dziewięć lat bezskutecznie starali się o dziecko. Według późniejszych ustaleń, przyczyną miała być niedrożność jajowodów. Lesley marzyła o dziecku tak bardzo, że zaczęła szukać pomocy. To wtedy kobieta usłyszała o eksperymentalnej metodzie zapłodnienia pozaustrojowego, której twórcami byli dwaj lekarze: Robert Edwards i Patrick Steptoe.
Zobacz: Małgorzata Rozenek w Senacie! To już pewne, podjęła się arcyważnej misji
Warto zaznaczyć, że w tamtych latach in vitro uważano za tak bardzo nieprawdopodobne, że wiele osób otwarcie kpiło z lekarzy, którzy początkowo nie mieli szczęścia - ponad 80 prób in vitro, wszystkie były jednak nieudane. Zabieg u Lesley Brown okazał się przełomem - brytyjka zaszła w ciążę za pierwszym podejściem. 25 lipca 1978 roku na świat przyszła Louise Joy Brown, pierwsze dziecko poczęte metodą in vitro. Media podały, że ważyła ponad dwa i pół kilograma, miała blond włosy i niebieskie oczy.
Od dnia, gdy Louise pojawiła się na świecie, rodziną Brownów zaczęły interesować się media na całym świecie. Kobieta była dowodem na to, że cierpienia rodzin bezskutecznie starających się o dziecko mogą dobiec końca.
Po latach, Louise Brown w autobiografii pisała tak: - Kiedy miałam cztery lata, zanim poszłam do szkoły, mama i tata usiedli ze mną i wyjaśnili, że mama potrzebowała Patricka Steptoe'a i Boba Edwardsa, aby pomogli jej mnie urodzić.
Jak przytacza TVN 24, kobieta wspominała też, że jej narodziny, okrzyknięte przez światowe media "cudem" sprawiły, że Louise budziła wielką ciekawość. - Po moim urodzeniu, kiedy mama poszła do miejscowego piekarza, zapytał: Czy to dziecko z probówki? Mogę spojrzeć? A potem: Och, wygląda normalnie! A mama na to: Czego się spodziewałeś? Kogoś z dwiema głowami? - wspominała.