Byli nierozłączni przez niemal całe życie i nie chcieli żyć bez siebie nawzajem. May Cropley (+71 l.) i John Cropley (+73 l.) ze Szkocji pobrali się dokłądnie pięćdziesiąt lat temu. Oboje byli głębko wierzącymi chrześcijanami. Wspierali się w chorobach, które zaczęły ich dręczyć w dojrzałym wieku. John cierpiał na odmianę zapalenia żył, które atakuje również płuca, u May wykryto raka. Kiedy więc wybuchła pandemia koronawirusa, starali się w ogóle nie opuszczać swojego domu w miejscowości Auchtermuchty in Fife. Półtora roku spędzili w zamknięciu, ale w końcu choroby zmusiły ich do pójścia do szpitala. Mieli tam wspólny pokój. Niestety, podczas pobytu w szpitalu któreś z nich zakaziło się koronawirusem i zaraziło drugie. Najpierw gwałtownie pogorszył się stan mężczyzny.
NIE PRZEGAP: Wziął roczną dziewczynkę na spacer i obciął jej głowę. Jest wyrok
NIE PRZEGAP: Lucyfer już zabija w Europie! Ekstremalne zjawiska, trzy osoby nie żyją
Nie udało się go uratować mimo przyjęcia szczepionki, ponieważ jego choroby były zbyt poważne, by organizm mógł nawet z taką pomocą zwalczyć wirusa. Gdy May dowiedziała się o zgonie męża, podjęła łamiącą serce decyzję. Odmówiła dalszego leczenia. Po dwunastu godzinach odeszła, do końca śpiewając ulubioną pieśń swoją i Johna - "Amazing Grace". Wierzyła, że spotkają się w Niebie.