Doszczętnie wypalone wnętrza, w których wszystko zamieniło się w czarne zgliszcza. Taki przerażający widok zastali strażacy, którzy przeczesują Grenfell Tower w poszukiwaniu szczątków ofiar. Nikt nie miał prawa przeżyć tego piekła na Ziemi! Choć dotychczas potwierdzono śmierć 17 osób, liczba zaginionych jest trudna do określenia i wynosi co najmniej 65 osób. Eksperci ostrzegają: stopień zwęglenia zwłok jest tak daleki, że identyfikacja ich może nie być możliwa. Ofiary to ludzie różnych wyznań, z wielu krajów, w różnym wieku. Najmłodsza ofiara to 6-miesięczna Leena (+6 mies.), która spłonęła z rodzicami. Jak mogło dojść do takiej tragedii?
ZOBACZ TEŻ: Pożar w Londynie. Nie ma szans, by w Grenfell Tower był jeszcze ktoś żywy
Prawdopodobnie pożar zaczął się od zepsutej lodówki należącej do etiopskiego taksówkarza. Zauważył on ogień i zaalarmował sąsiadów. Ale było za późno. Czy cały 24-piętrowy blok mógł błyskawicznie stanąć w ogniu z powodu lodówki? Brytyjskie media alarmują, że podczas remontu domu wykorzystano łatwopalne, tanie materiały. W USA są one zakazane. Pokryty nimi wieżowiec płonął jak pochodnia. Brytyjskie władze powołają komisję śledczą do wyjaśnienia tej szokującej sprawy.