Całun Turyński jest jednym z najczęściej badanych przez naukowców przedmiotów w historii ludzkości. Jest to zwój materiału o długości 4 metrów i szerokości 110 cm. Na zwoju odciśnięty jest wizerunek mężczyzny. Według tradycji chrześcijańskiej ma to być Jezus Chrystus. Niedawne badania włoskich naukowców rzuciły nowe światło na sprawę. Na Całunie Turyńskim odkryto nanocząsteczki wskazujące na to, że osoba, która zostawiła ślady biologiczne na Całunie zaznała przed śmiercią poważnych urazów. Osoba owinięta w całun prawdopodobnie zaznała tortur lub ciężkiej traumy. Wyniki badań opublikowano w amerykańskim magazynie PlosOne. Odkąd Całun odkryto w XIV w. we Francji, trwa spór o jego autentyczność. Eksperci dopatrzyli się na płótnie śladów krwi, pyłków kwiatowych oraz ziemi typowej dla terenów Jerozolimy, jednak inni eksperci twierdzą, że powstał w XIII lub XIV w. na potrzeby dochodowego handlu relikwiami w średniowieczu.
- Liczna obecność cząsteczek kreatyniny powiązanych z cząsteczkami ferryhydratu nie jest typowa dla zdrowych osób. Przeciwnie, jest oznaką silnych, wielokrotnych urazów ponoszonych przez osobę, której ciało owinięto w płótno. Z badania wynika, że mężczyzna, którego zwłoki okryto całunem, poddany został torturom przed krwawą śmiercią - dowodzi prof. Giulio Fanti z Uniwersytetu w Padwie.