"To był wielki błąd"
Jesteśmy świadkami apogeum prowadzonej przez brytyjskiego premiera nagonki na pracujących na Wyspach Polaków. Zaczęła się kilka tygodni temu. Podczas spotkania z innymi przywódcami europejskimi w Brukseli David Cameron miał powiedzieć, że otwarcie brytyjskiego rynku pracy dla Polaków było "wielkim błędem".
A to był dopiero początek. W ostatnim wywiadzie dla BBC chory chyba na homofobię szef brytyjskiego rządu stwierdził, że chce zabrać pracującym w Wielkiej Brytanii imigrantom z krajów UE dodatek rodzinny na dzieci, jeśli mieszkają one w swoich krajach ojczystych. Mówił o wszystkich imigrantach, ale jako przykład kolejny raz podał kogo? Znów Polaków!
- Są inne kraje europejskie, które, tak jak ja, uważają za niewłaściwe, byśmy komuś z Polski, kto tutaj przyjeżdża i ciężko pracuje, za czym się całkowicie opowiadam, musieli płacić dodatek na dziecko dla jego rodziny w Polsce - oświadczył Cameron. I pewnie zaraz sprawdził jak wypada w sondażach!
Ile kosztuje 25 tysięcy dzieci polskich imigrantów?
To czysta demagogia, obliczona na poklask w czasach kryzysu, ale warto sprawdzić, ile brytyjski rząd "zaoszczędzi", zabierając pieniądze dzieciom imigrantów. Jak wyliczył "Mail on Sunday" ze świadczenia, o których mówił Cameron, korzysta około 24 tys. rodzin imigrantów z państw unijnych. W sumie mają oni 40 tys. dzieci. Aż dwie trzecie z nich (dokładnie 25 tys. 659) to dzieci Polaków!
Choć liczba robi wrażenie, to pieniądze, jakie budżet wydaje na zasiłki dla dzieci imigrantów, wcale nie są tak gigantyczne. Dodatek na dzieci w Wielkiej Brytanii wynosi obecnie 20,30 funtów tygodniowo na pierwsze dziecko i 13,40 funtów na każde kolejne. Nawet eksperci przekonują, że oszczędności po wprowadzeniu w życie pomysłu premiera nie będą wielkie.
Ile Brytyjczycy zarobili na Polakach?
Gdyby założyć, że wszystkie 25 tys. polskich dzieci dostaje najwyższy zasiłek, to oznacza, że brytyjski budżet wydaje na nie rocznie około 23 mln funtów. Dużo? Nie, jeśli weźmiemy pod uwagę, że Polacy, którzy dostają pieniądze na dzieci pracują na Wyspach legalnie i płacą tam podatki.
Okazuje się, że dzięki napływowi imigrantów od 2004 r. brytyjskie PKB wzrosło o blisko 0,4 pkt proc. W przeliczeniu na funty to około 5 mld. zysku. Co więcej, według wyliczeń ekonomistów, gdyby Wielka Brytania całkiem zamknęła granice dla imigrantów jej dług publiczny wzrósłby do 174 proc. PKB!
Co zrobi Donald Tusk?
Słowa szefa brytyjskiego rządu szybko odbiły się echem w Polsce. Pierwszy zareagował minister spraw zagranicznych. Radosław Sikorski, swoim zwyczajem, wypowiedział się na Twitterze.
- Jeśli Polak jest brytyjskim podatnikiem, to chyba z prawem do ulg i przywilejów? Zresztą, Rodacy, wracajcie - napisał , dodając później po angielsku: Zasady brytyjskiego systemu opieki społecznej odnoszą się do wszystkich obywateli państw UE. Nie ma potrzeby stygmatyzowania Polaków. A co z brytyjskimi dziećmi za granicą?.
Stanowczo zareagował tez premier. Jeszcze dziś ma rozmawiać z Davidem Cameronem przez telefon, ale już wczoraj zapowiedział, że z jego strony sprawa zostanie postawiona jednoznacznie.
- Rząd brytyjski ma pełne prawo (...) do wprowadzania przepisów dla wszystkich, którzy żyją na terytorium Wielkiej Brytanii, także przepisów socjalnych, ale nikt nie ma prawa wskazywać Polaków jako jakąś szczególną grupę, która czegoś nadużywa czy wykorzystuje - stwierdził premier.
Zobacz jeszcze: David Cameron nie liczy się z Polakami! Nie chce ich w Wielkiej Brytanii!