Na rosyjskiej scenie politycznej jest teraz tylko jedna postać: premier Putin, który własnoręcznie walczy z kryzysem finansowym. Takie przynajmniej można odnieść wrażenie, gdy ogląda się państwową rosyjską telewizję lub czyta prokremlowskie gazety. W mediach trwa propaganda sukcesu.
Przykłady? W ciągu ostatnich dwóch tygodni pojawiły się co najmniej trzy. Mieszkańcy Moskwy narzekali na ceny mięsa, to Putin poszedł do sklepu i kazał sprzedawcy opuścić marżę 0- wszystko oczywiście w blasku fleszy i na czołówkach wszystkich serwisów informacyjnych. Podobnie było w Komsomolsku, gdzie premier posadził przed sobą dyrektora jednej z fabryk i kazał mu przyjąć trzech zwolnionych (z powodu kryzysu) pracowników. I w końcu sprawa hazardu...
Z kasynami i jednorękimi bandytami stolica Rosji nie mogła sobie dać rady od blisko trzech lat. Wtedy weszło w życie prawo ograniczające dostęp do hazardu, tyle że nikt go nie przestrzegał. Aż do teraz, gdy sprawą zajął się osobiście Putin i choć trudno w to uwierzyć, w ciągu jednej nocy z Moskwy zniknęły wszystkie jaskinie hazardu. Przynajmniej teoretycznie, bo nikt nie ma wątpliwości, że interes kwitnie, tyle, że w podziemiu.
Jak na takie "pokazy siły" reagują Rosjanie? Zaskakująco spokojnie i ku rozpaczy Kremla z nieufnością. Co prawda, poparcie dla Putina utrzymuje się nadal na bardzo wysokim poziomie (blisko 60 procent), ale medialne akcje nie przysparzają rządowi nowych sprzymierzeńców. Kryzys finansowy okazał się silniejszy nawet od propagandy.
Car Putin
Jest za drogo? Wystarczyło słowo, a ceny spadły nawet o kilkanaście procent. Kasyna psują wizerunek Moskwy? Jeden dekret i problemu nie ma. Tak ostatnio wygląda polityka Władimira Putina - jak za czasów sprzed rewolucji.