Celine Dion śmiertelnie chora
Pierwsze informacje o tym, że pochodząca z Kanady diwa, obdarzona głosem o skali czterech oktaw, jest chora pojawiły się pod koniec ubiegłego roku. W obszernym nagraniu zamieszczonym w mediach społecznościowych Celine Dion zdradziła, że zdiagnozowano u niej rzadką chorobę neurologiczną - tzw. zespół sztywności uogólnionej. Choroba objawia się nagłą, niekontrolowaną sztywnością mięśni, "która może być wywołana hałasem, dotykiem lub stresem". Dion przy okazji poinformowała, że odwołuje trasę koncertową zaplanowaną na początek 2023 roku. W maju wieści były jeszcze gorsze. Gwiazda odwołała kolejne koncerty, w tym także te, planowane na 2024 rok. "Niestety te spazmy wpływają na każdy aspekt mojego codziennego życia, czasami powodują trudności w chodzeniu i nie pozwalają mi używać strun głosowych do śpiewania w sposób, do którego jestem przyzwyczajona" - mówiła. Choroba może postępować, ostatecznie doprowadzając nawet do śmierci.
Siostra Celine Dion wyznaje smutną prawdę
Właśnie pojawiły się najnowsze wieści na temat stanu gwiazdy. Nie są najlepsze. Claudette Dion w rozmowie z kanadyjskim dziennikiem "7 Jours", wyznała, że 55-letnia Celine całkowicie "straciła kontrolę nad mięśniami". "Serce mi pęka. Zawsze ciężko pracowała, kochała to. Teraz ciężko pracuje, aby poprawić swój stan, ale żadnej poprawy nie ma". Mimo że Dion jest objęta najlepszą opieką wybitnych lekarzy, niewiele da się zrobić. Schorzenie jest rzadkie, nie ma na nie lekarstwa. Mimo wszystko Dion podobno żyje nadzieją, że jeszcze kiedyś uda się jej wyjść na scenę. "To prawda, że zarówno w naszych, jak i jej marzeniach celem jest powrót na scenę. Nie wiem jednak w jakiej skali będzie to możliwe" - dodała Claudette.
Celine Dion przed siedmioma laty straciła ukochanego męża, producenta muzycznego Rene Angelila, z którym doczekała się trzech synów: 22-letniego Rene-Charlesa i 13-letnich bliźniaków Eddy’ego i Nelsona.