Cesarz nie mógł przyjść, ale wysłał kwiaty

2008-12-04 14:09

Kancelaria Prezydenta wynajęła samolot, aby Lech Kaczyński mógł dotrzeć na spotkanie z cesarzem Japonii. Ten jednak źle się poczuł i odwołał wszelkie wizyty. Do polskiego prezydenta wysłał swoją prawą rękę i... kwiaty.

Lech Kaczyński ma pech do podróży zagranicznych. Najpierw incydent w Gruzji, potem zamarznięty samolot w Ułan Bator, a w końcu "poważny kryzys zdrowotny" cesarza Japonii Akihito, który uniemożliwił mu spotkanie z polskim prezydentem.

Aby jednak odpowiednio przyjąć polską prezydencką parę, cesarz wysłał do niej najwyższego urzędnika swego dworu, który wyraził ubolewanie z powodu odwołania audiencji.

- To jest najwyższy urzędnik, prawa ręka cesarza, można powiedzieć odpowiednik szefa kancelarii - powiedziała ambasador Polski w Japonii Jadwiga Rodowicz. - Fakt wysłania specjalnego wysłannika, osoby tej rangi, jest czymś nadzwyczajnym, to po raz pierwszy miało miejsce - dodała.

Oprócz wyrazów "dużego, głębokiego ubolewania", polska para prezydencka dostała też bukiet kwiatów od cesarzowej. Lech i Maria Kaczyńscy nie pozostali dłużni i również wysłali kwiaty cesarskiej parze. Prezydent nawet napisał odręcznie życzenia. Nas tylko zastanawia, w jakim języku.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki