- Czy to jest twoja pierwsza wizyta w Stanach?
- Tak pierwszy raz w życiu jestem w Ameryce. Pochłaniam ją całym sercem. Bardzo mi się podoba to, co zobaczyłem. Byliśmy w Nowym Jorku, Toronto i Chicago. Zwiedziłem najbardziej charakterystyczne miejsca. Miło było to wszystko zobaczyć. Dotychczas znałem je tylko z amerykańskich filmów akcji.
- Jak to się stało, że zagrałeś w "Tajemnicy Westerplatte"?
- Najpierw zostałem zaproszony na zdjęcia próbne, podczas których przymierzano mnie do różnych scen i postaci. Po jakimś czasie otrzymałem telefonicznie wiadomość, że zagram rolę porucznika Zdzisława Kręgielskiego, z czego się bardzo ucieszyłem, bo rola była dla mnie wielkim wyzwaniem. Postać porucznika jest prawdziwa, dlatego w odtwarzaniu jej musiałem być bardzo uważny. Nie mogłem bowiem dać się w grze zupełnie ponieść wyobraźni i improwizować. Kiedy przygotowywałem się do roli, dużo czytałem o nim, oglądałem jego zdjęcia, więc widziałem, jak wyglądał. Kręgielski był ważną osobą na Westerplatte, dowódcą jednej z placówek - "Przystań". Kiedy wkładałem na siebie mundur żołnierski, czułem klimat tamtych czasów prawie tak dobrze, jakbym się przenosił w czasie.
- "Tajemnica Westerplatte" wzbudza wiele kontrowersji w Polsce? Są opinie, że przedstawia bohaterów w innym, gorszym świetle. Z drugiej strony mówi się, że właśnie odbrązawia historię, i pokazuje naszych bohaterów bardziej realnie. Jaka jest twoja opinia?
- To, że zagrałem w tym filmie, niekoniecznie oznacza, że muszę być po jednej czy po drugiej stronie. Reżyser filmu Paweł Chochlew, czytając książkę Mariusza Borowiaka, odkrył nowe fakty. Przez wiele lat znaliśmy historię Westerplatte z innej strony. Moim zdaniem tak naprawdę znali ją ci, którzy tam zginęli. W Polsce jest obecnie taka tendencja, że nie zwraca się uwagi na rzeczy pozytywne, a jedynie krytykuje. Ten film również. Szkoda, bo przecież produkcja pokazuje również wielkie bohaterstwo tych ludzi. Ci żołnierze przecież mieli swoje słabości, byli nie tylko wyszkolonymi żołnierzami, lecz także zwykłymi ludźmi. Reagowali naturalnie na to, co się działo, mieli lęki , bali się o swoje życie, bo ten, kto nie czuje lęku, nie jest w pełni zdrowy psychicznie.
- W twojej biografii przeczytałem, że tak naprawdę jesteś aktorem z przypadku...
- Tak, ale myślę, że nie jestem jakimś specjalnym wyjątkiem, bo jest wielu takich jak ja aktorów z przypadku. Niektórzy mają pojęcie, kim chcą być w życiu już w szkole podstawowej czy liceum. U mnie to przyszło trochę później. Ale jeszcze w podstawówce przejawiałem talent aktorski, brałem udział w różnych akademiach i przedstawieniach. Dobrze się uczyłem i nauczyciele uważali, że będę dobrze recytował. Tylko zawsze zżerała mnie potworna trema. Tak do liceum, później zacząłem sobie z nią jakoś radzić. Studiowałem informatykę, ale rzuciłem ją na trzecim roku, bo w międzyczasie zacząłem dla pieniędzy grać w reklamach telewizyjnych. Pierwsza z nich była reklamą pasty do zębów, później restauracji, w której wcześniej pracowałem. Zawodu uczyłem się w warszawskim studiu aktorskim przy Teatrze Żydowskim, gdzie poznałem różnych aktorów, którzy opowiadali mi o swojej pracy. Powoli zacząłem się wciągać w aktorstwo. Zacząłem grać w serialach i machina ruszyła.
- Masz aktorskie marzenia?
- Mam i nieaktorskie. W tym roku kończę psychologię i chciałbym pracować w tym zawodzie, może jako psychoterapeuta albo trener. Psychologia przydaje się też w aktorstwie, na przykład przy analizowaniu postaci. A co do marzeń aktorskich... chciałbym po prostu grać. Dwa lata temu zrobiłem sobie przerwę od aktorstwa, bo za dużo się działo. Obecnie gram w Teatrze Kamienica w Warszawie. Bardzo bym chciał wrócić kiedyś do Stanów. Obecnie pracuję nad swoim monodramem i mam nadzieję, że właśnie z tym materiałem pojawię się tutaj wkrótce.
Przemysław Cypryański urodził się 2 sierpnia 1981 r. we Wrześni. Jest aktorem telewizyjnym i filmowym. Pasje aktorskie realizował w Studium Aktorskim przy Teatrze Żydowskim w Warszawie. Na scenie tego teatru występował w musicalu "Skrzypek na dachu" w 2006 r. Na małym ekranie zadebiutował w roli Kostka, kolegi Olki Lubicz ze studiów w telenoweli TVP "Klan". W 2006 r. pojawił się w serialu "M jak miłość" jako Jakub Ziober, współlokator Madzi i młodych Zduńskich, a także podkładał głos tytułowemu bohaterowi filmu fabularnego "Alex Rider: Misja Stormbreaker". Na dużym ekranie zadebiutował rolą Marka, kolegi Małgosi w komedii romantycznej Ryszarda Zatorskiego "Dlaczego nie!" w 2007 r. W 2006 r. wystąpił w 4. polskiej edycji "Tańca z gwiazdami", gdzie zajął szóste miejsce. Jego partnerką taneczną była Aneta Piotrowska.