Gelendżyk to miasto położone w Kraju Krasnodarskim, niezwykle popularny kurort na wybrzeżu Morza Czarnego. To właśnie tam stoi okazała posiadłość, jedna z wielu, z jakich korzysta rosyjski prezydent i jego rodzina: wieloletnia kochanka, była gimnastyczka Alina Kabajewa oraz ich wspólne dzieci, których podobno jest czworo. O tym, że ten prawdziwy pałac, w którym znajdują się między innymi kryty tor gokartowy, 11 sypialni i bar do tańca na rurze, należy do Putina, wiele lat temu ujawnił rosyjski opozycjonista, Aleksiej Nawalny. I to właśnie ta rezydencja miała się stać w ostatnich dniach miejscem zamachu na Putina.
FSB: "Improwizowany ładunek wybuchowy"
Taką informację od piątku, 26 maja, rozpowszechniają zarówno Federalna Służba Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej (FSB), jak i rosyjskie prokremlowskie media. "Federalna Służba Bezpieczeństwa zapobiegła aktowi terrorystycznemu w okręgu miejskim kurortu Gelendżyk. W wyniku podjętych działań zatrzymano mieszkańca gminy, sympatyka ukraińskiego neonazizmu, obywatela Rosji, urodzonego w 1981 r., który planował zdetonowanie improwizowanego ładunku wybuchowego na terenie jednego z obiektów" - pisze FSB na swojej stronie. 42-letni mężczyzna miał się skradać w okolice posiadłości, by ukryć ładunek.
Zamach na Putina. Prawda czy prowokacja?
"Gotowe do użycia improwizowane urządzenie wybuchowe zostało przejęte ze skrytki w zalesionym terenie na obrzeżach osady, a pod adresem zamieszkania mężczyzny znaleziono komponenty do produkcji ładunku. Instrukcje montażu urządzeń wybuchowych i ich użycia znaleziono w środkach komunikacji, uzyskanych od społeczności internetowych zarządzanych przez bojowników ukraińskich formacji nacjonalistycznych". Rosyjskie media donoszą, że mężczyzna został aresztowany. Będzie odpowiadał za terroryzm. Nigdzie poza rosyjskimi proputinowskimi kanałami przekazu nie ma informacji o zamachu, możliwe więc, że to rosyjska prowokacja.