Chiny: „Jeśli Stany Zjednoczone chcą wojny, czy to wojny taryfowej, wojny handlowej, czy jakiegokolwiek innego rodzaju wojny, jesteśmy gotowi walczyć do końca”
Donald Trump zadarł z Chinami i teraz ambasador tego kraju mówi o... wojnie Chin z USA. Prezydent Stanów Zjednoczonych prowadzi wojnę handlową, nakładając 25-procentowe cła na import z Meksyku i Kanady i 20-procentowe na towary z Chin. W przypadku Kanady wyjątkiem jest ropa naftowa i powiązane produkty. Początkowo cła nałożone na Chiny wynosiły 10 proc., teraz po miesiącu zostały podwyższone. Donald Trump jako powód takich decyzji oficjalnie podaje walkę z handlem fentanylem, groźnym narkotykiem. W odpowiedzi Chiny najpierw nałożyły cła w wysokości 10-15 proc. na Stany Zjednoczone. Chodzi o towary takie jak soja, wieprzowina, owoce i warzywa, nabiał, bawełna. Pekin wezwał też do "natychmiastowego wycofania nieuzasadnionych jednostronnych środków taryfowych, które, choć szkodliwe dla innych, nie przyniosą korzyści USA". Teraz Chiny poszły jeszcze dalej i zaczęły mówić o wojnie.
"Naciskanie, przymus lub groźby nie są właściwym sposobem postępowania z Chinami"
Chińskie ministerstwo spraw zagranicznych stwierdziło, że „jeśli Stany Zjednoczone chcą wojny, czy to wojny taryfowej, wojny handlowej, czy jakiegokolwiek innego rodzaju wojny, jesteśmy gotowi walczyć do końca”. Pekin twierdzi, że argumenty Donalda Trumpa związane z fentanylem to "kiepska wymówka", a działania Stanów Zjednoczonych to "szantaż". "Zastraszanie nas nie przeraża. Mobbing na nas nie działa. Naciskanie, przymus lub groźby nie są właściwym sposobem postępowania z Chinami. Jeśli Stany Zjednoczone naprawdę chcą rozwiązać kwestię fentanylu, to właściwą rzeczą do zrobienia będzie konsultacja z Chinami, traktując obie strony na równi" - przekazało ministerstwo.
