Chwila nieuwagi wystarczyła i nieszczęście gotowe. Jiang Peidong poślizgnął się, stracił równowagę i runął jak długi wprost na stalową konstrukcję. Lądowanie miał twarde i wyjątkowo nieprzyjemne. Jeden z prętów z konstrukcji przebił nieszczęśnika od prawej nerki po lewego barku.
O dziwo jednak ani upadek, ani rany zadane przez pręt nie były śmiertelnie. Robotnik trafił do szpitala i po kilku operacjach powoli dochodzi do siebie.
Na zdjęciach z tomografu komputerowego widać jednak mało dzieliło robotnika od śmierci.
Pręt dosłownie o kilka centymetrów minął wątrobę, serce i kręgosłup nieszczęśnika. Te centymetry zadecydowały o tym, że Jiang Peidong przeżył.