Tę rozległą, bajeczną willę trudno nazwać domkiem letniskowym. Posiadłość znajduje się na brzegu jeziora Saimaa w południowo-wschodniej Finlandii i został zbudowany za ponad 3,2 mln dolarów (ponad 13,3 mln zł) przez jednego z dawnych przyjaciół Putina - podaje niezależny rosyjski portal "The Insider". Mowa o niejakim Wiktorze Chmarinie, który zna się z rosyjskim prezydentem jeszcze z czasów studiów na Leningradzkim Uniwersytecie Państwowym. Panowie chodzili razem na tańce i na treningi zapaśnicze. Potem Chmarin związał się nawet z kuzynką przyjaciela i jak podaje "Forbes", objął stanowisko dyrektora generalnego RusHydro, największej spółki hydroenergetycznej w Rosji.
Przyjaciel Putina chciał mu podarować willę. Marzył o wspólnym spędzaniu czasu
"The Insider" donosi, że Chmarin (prawdopodobnie ok. 2017 roku) zaczął budować luksusową rezydencję w Finlandii specjalnie dla swojego druha. Darząc go ogromnym podziwem marzył, że będą tam wspólnie wyjeżdżać, spędzać więcej czasu i łowić wspólnie ryby. Tymczasem nic z tych planów nie wyszło, bo ponoć Putin pewnego razu poinformował go, że połowy w Finlandii go nie interesują. To właśnie wtedy przedstawiciel Chmarina miał się zwrócić do kierownika budowy, by ten wstrzymał prace, bo rosyjski prezydent nie wyraża chęci, by kiedykolwiek pojawić się w letniskowym "domku". Chmarin, po tym jak przez długi czas nie mógł znaleźć kupca, odpisał sobie willę jako stratę. A rezydencja wciąż stoi na brzegu jeziora. W dodatku można do niej wejść.
Wielka posiadłość dla Putina. "Osiem toalet"
Zrobił to reporter "The Insider", Siergiej Kaniew. Całość sfilmował, a na miejscu znalazł między innymi rusztowania, mnóstwo niewykorzystanych materiałów budowlanych, lodówki i niezainstalowaną wannę. Willa ma trzy piętra, "windę, piwnicę z winami, garaż podziemny, saunę, osobisty basen, salę bilardową, biuro i osiem toalet". Podobno w czasie prac budowlanych nie brakowało trudności. Ekipy ciągle się zmieniały, rezygnując z pracy przez marne wynagrodzenie. W budowaniu rezydencji dla Putina nie chcieli brać udziału fińscy pracownicy, dlatego trzeba było ich szukać w Rosji. Ostatecznie i tak nic z tego nie wyszło.