To miały być ich najpiękniejsze Święta przy żywej, wysokiej po sam sufit i bajecznie przystrojonej choince. Kto by pomyslał, że to świąteczne drzewko doprowadzi do ogromnej tragedii? Wydarzyła się ona w Boże Narodzenie nad ranem. Wszyscy domownicy z Quakertown w Pensylwanii spali. Trójka dzieci na pewno śniła o prezentach, które czekały na nie pod choinką. W świąteczny poranek miały wbiec do salonu i je rozpakować. Niestety, już nigdy tak się nie stanie. O godzinie 1:30 w nocy straż pożarna dostała wezwanie do pożaru domu rodziny Kingów. Ogień zdążył już ogarnąć cały budynek. Strażacy próbowali ratować rodzinę. Ocalała matka, Kristin King oraz 13-letni syn Brady. Nie udało się pomóc ojcu rodziny, 41-letniemu Ericowi ani dwóm młodszym synom, Liamowi (+11 l.) i Patrickowi (+8 l.). Gdy strażacy próbowali dostać się do budynku i ich wydobyć, buchnął na nich ogień. Ocalenie nie było już możliwe... Jak potwierdza dziś policja z Quakertown, Wszystko wskazuje na to, że zapaliły się wadliwe lampki na żywej choince, a potem od suchego, pokrytego igłami drzewka płomienie przedostały się na resztę domu.
NIE PRZEGAP: Darth Vader chciał zabić królową z kuszy! "Zemsta za masakrę"
NIE PRZEGAP: Rosja odpaliła nowoczesny pocisk! Może uderzyć wszędzie. Putin potwierdza
"Eric i Kristin byli parą od szkoły średniej i najszczęśliwszymi ludźmi, jakich znaliśmy. Byli zawsze uśmiechnięci i pełni pozytywnej energii, musiało się ich kochać. Wszyscy trzej chłopcy, podobnie Eric i Kristin, byli ważnymi członkami Quakertown Youth Baseball Association i spędzali całe dnie na boisku baseballowym" - napisali bliscy i znajomi ofiar na stronie internetowej, gdzie zbierane są środki na pomoc ocalałym z pożaru matce i 13-latkowi.