Jeremy Sweet i jego córka Emma zostali zgłoszeni jako zaginieni w Święto Dziękczynienia (czwartek, 25 listopada). Jak donosi "Mirror", dzień później o świcie łowcy kaczek zauważyli na rzece White w hrabstwie Bartholomew zatopioną półciężarówkę, a w niej mężczyznę. 39-latka udało się wydobyć z wraku i przewieźć do szpitala, dziecka natomiast nigdzie nie było. Lokalne służby zaczęły przeczesywać okolicę. Ciało dziewczynki wyłowiono z rzeki dopiero w niedzielę (28 listopada) po południu, prawie cztery kilometry od miejsca, w którym znaleziono zatopiony samochód. Wciąż nie wiadomo, co dokładnie się stało, bo, jak mówi Matt Myers, szeryf hrabstwa Bartholomew, ojciec dziecka już trzykrotnie zmieniał wersję wydarzeń. Początkowo mówił policji, że Emmy nie było z nim, gdy wpadł do wody. Później, powiedział, że zanim miał wypadek podrzucił dziecko komuś pod opiekę. Potem jeszcze pojawiła się wersja o tym, że dziecko ktoś porwał.
PRZECZYTAJ KONIECZNIE! Niewiarygodne! Znaleźli mumię, która może mieć 1200 lat. To młody kupiec [WIDEO]
Jak informuje szeryf, Jeremy Sweet jest lokalnej policji dobrze znany. Był już skazany za posiadanie broni palnej i metamfetaminy. Gdy wyciągano go z wody, miał przy sobie igłę i inne akcesoria do narkotyków. Od niedzielnego wieczoru jest w sanie krytycznym. Śledczy zlecili przeprowadzenie sekcji zwłok małej Emmy, by dowiedzieć się, co było bezpośrednią przyczyną śmierci dziecka.
PRZECZYTAJ KONIECZNIE! Lider antyszczepionkowców zmarł na Covid-19. Leczył się lewatywą z wybielacza