Ameryka rozgrzana do czerwoności! Ostatni weekend przed wyborami prezydenckimi upłynął pod znakiem odgrzebywania wszelkich informacji, które mogłyby zdyskredytować kandydatów do prezydenckiego fotela. Najwięcej szumu wywołała jednak informacja o tym, że ciotka Baracka Obamy (47 l.) od czterech lat nielegalnie mieszka w Bostonie! Tłumaczenia kandydata demokratów, że nic o tym nie wiedział, jedynie dolały oliwy do ognia.
Według informacji zdobytych przez agencję Associated Press, pochodząca z Kenii Zeituni Onyango (56 l.), przyrodnia siostra nieżyjącego od ćwierćwiecza ojca Obamy, na stałe osiedliła się w Bostonie. Problem w tym, że sąd odmówił kobiecie prawa do azylu i ta przez ostatnie cztery lata przebywa w Stanach Zjednoczonych nielegalnie. Na dodatek uboga "ciocia Zeituni", jak opisał ją w swojej książce Barack Obama, zdobyła się na piękny gest i wpłaciła na rzecz kampanii prezydenckiej swojego bratanka całe 265 dolarów. I tu pojawił się kolejny problem, bo prawo nie pozwala na to, by kampania prezydencka była wspomagana przez datki pochodzące od obcokrajowców.
Barack Obama nie widzi jednak problemu, bo jak twierdzi, sądził, że jego krewna już dawno wróciła do rodzimej Kenii. Kandydat na prezydenta zadeklarował również, że zwróci pieniądze (265 dol.), które dostał na swoją kampanię od ciotki. - Senator Obama nie posiada żadnej wiedzy na temat jej statusu, ale wierzy, że prawo jest przestrzegane - brzmiał komunikat sztabu wyborczego demokratów.