Analityk przewiduje, co w najlepszym razie będzie się działo z Rosją i Ukrainą w 2027 roku. Zagrożenie wcale nie minie
Wojna na Ukrainie trwa już piętnaście miesięcy. Trwają regularne ataki powietrzne na Kijów i obwód kijowski, zacięte walki toczą się w Donbasie. Doszło także do tajemniczego ataku dronów na Moskwę, a retoryka rosyjskich propagandystów i polityków jest coraz bardziej agresywna wobec Zachodu. Jak to wszystko się zakończy? Na co możemy liczyć? Duncan Allan z think-tanku Chatham House w swoim artykule oraz na łamach "Daily Mail" zastanawia się, jak w najlepszym wypadku zakończy się wojna na Ukrainie i snuje wizje tego, co będzie działo się za naszą wschodnią granicą w 2027 roku. Najlepszy scenariusz zakłada wielkie zwycięstwo Ukrainy nad Rosją i całkowite wycofanie rosyjskich wojsk z ukraińskich ziem, w tym oddanie całego Donbasu i Krymu. W zamian za to państwa Zachodu znoszą częściowo sankcje nałożone na Rosję, a na Kremlu dochodzi o przewrotu wojskowego i obalenia Władimira Putina.
„Nigdy nie mów nigdy, ale nie widzę żadnych poważnych szans na demokratyczną Rosję w ciągu najbliższych pięciu lat"
Czy wtedy będziemy mogli mówić, że wszystko dobrze się skończyło i odetchnąć z ulgą? Niestety, nie. Według Duncana Allana Rosja nadal będzie niebezpieczna i autorytarna, a następca Putina może wcale nie być od niego lepszy. Zagrożenie nie minie nawet wtedy, jeśli ziści się najlepszy możliwy scenariusz dla Ukrainy i świata. „Nigdy nie mów nigdy, ale nie widzę żadnych poważnych szans na demokratyczną Rosję w ciągu najbliższych pięciu lat. Zachowa system zasadniczo autorytarny. Nawet jeśli wojna zakończy się zdecydowanie na warunkach Ukrainy, spodziewałbym się, że Rosja będzie długoterminowym wyzwaniem dla Wielkiej Brytanii i Europy. Trzeba się zastanowić, z czym możemy mieć do czynienia w przyszłości. Ta debata musi się nasilić” - twierdzi Allan. Na szczęście zostawia nieco nadziei, bo pojawienia się na Kremlu prezydenta bez :obsesji na punkcie Ukrainy i Zachodu" nie wyklucza.