Donald Trump najprawdopodobniej wróci do Białego Domu. Co wstępne wyniki wyborów w USA oznaczają dla Polski? Oto pierwsze prognozy
Wstępne wyniki wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych są zupełnie inne, niż wielu przewidywało. Miała być mocno wyrównana walka i kompletna niepewność, a koniec końców zapewne minimalna przewaga Kamali Harris. Tymczasem ta noc, z 5 na 6 listopada 2024 roku, przyniosła zdecydowany zwrot akcji. Okazało się, że Donald Trump ma przewagę nad rywalką - i to taką przewagę, która daje mu ogromne szanse na ostateczne zwycięstwo i powrót do Białego Domu. Republikanin prowadzi w tak zwanych stanach kluczowych, w tym w Pensylwanii - a Kamala Harris może zapomnieć o wygranej bez triumfu w tym stanie. Oczywiście o wszystkim i tak zdecyduje kolegium elektorów, a rezultaty tego głosowania mogą nas jeszcze zaskoczyć. Nie dość, że ostatnie głosy mogą docierać do komisji jeszcze 9 listopada, to dopiero do 11 grudnia władze stanowe wskazują elektorów, ci zbierają się w stolicach stanów 17 grudnia, a 6 stycznia 2025 roku odbędzie się ostateczne głosowanie elektorskie i wynik wyborów prezydenckich w USA dopiero wtedy będzie już stuprocentowo pewny. Ale już trzeba zastanowić się nad tym, co to wszystko oznacza dla Polski.
Trump "oddałby Polskę za przysługę"? Twierdził, że to Harris wywoła III wojnę światową, ale nie wiadomo, jak daleko posunie się w ustępstwach wobec Putina
Podczas kampanii wyborczej zarówno jedna, jak i druga strona barykady oskarżała drugą o bycie "zagrożeniem dla demokracji", ale i dla pokoju. Trump przekonywał, że Harris doprowadzi do III wojny światowej, Harris, że to za Trumpa dojdzie do triumfu Putina nad światem. "Oddałby Polskę za przysługę" - wołała Demokratka podczas debaty telewizyjnej, podczas której wypadła zresztą lepiej niż Republikanin, a jednak najwyraźniej w niczym jej to nie pomogło. Czy Trump naprawdę oddałby Polskę za przysługę? Nie sposób zapomnieć jego pamiętnych słów, w których podważał zobowiązania sojusznicze w NATO: "Nie, nie będę was chronił. Właściwie zachęcałbym ich (Rosję), żeby zrobili z wami, co chcą". Ale potem Trump tłumaczył, że miał na myśli tylko konieczność przeznaczania na obronność co najmniej 2 proc. PKB przez wszystkich członków NATO, a nie broniłby tych, którzy dają mniej. Polska akurat przeznacza na obronność o wiele więcej. A czy zwycięstwo Trumpa ośmieli Putina? Republikanin obiecywał, że zakończy wojnę na Ukrainie błyskawicznie od razu po zwycięstwie. Nie spieszył się z podaniem szczegółów swojego planu, ale jego kandydat na wiceprezydenta wyraźnie zasugerował, ze chodzi o neutralność Ukrainy i ustępstwa na rzecz Putina. Nie wiemy, jak daleko idące.
"El Independente": Polska jest ważna dla Donalda Trumpa tak samo jak Izrael czy Korea Południowa
Ale na szczęście są takie analizy, zgodnie z którymi Polacy mogą być spokojni. A przynajmniej jako tako. Tak pisał 5 listopada hiszpański portal El Independente, snując scenariusze zwycięstwa Donalda Trumpa w wyborach, wtedy jeszcze, jak się wydawało, mniej prawdopodobne niż triumf Kamali Harris. Hiszpańscy analitycy uważają, że Polska jest jednym z krajów najlepiej przygotowanych na kolejną kadencję Trumpa. "Ponieważ (prezydent Francji) Emmanuel Macron i (kanclerz Niemiec) Olaf Scholz stali się 'kulawymi kaczkami' (lame duck, czyli polityk mający wkrótce odejść z urzędu – PAP), Tusk może być atrakcyjnym partnerem nawet dla Trumpa" - pisze El Idependente, cytowane przez PAP. Jak dodają Hiszpanie, rząd Donalda Tuska "wie, że relacje z USA są ponad ideologiami i personaliami", a Trump traktuje Polskę jako "lojalnego sojusznika" i "doskonale wspomina swoją wizytę w Warszawie w 2017 roku", a także uważa nas za wzorowego członka NATO z racji wydatków na obronność i za ważnego partnera handlowego. "Duży budżet obronny i nowoczesna armia stawiają Polskę, jako partnera USA, na równi z Koreą Południową i Izraelem" – ocenia hiszpański portal.