Haiti: Cud! Przeżyła 68 godzin pod gruzami

2010-01-18 4:00

Maleńka dziewczynka, ofiara trzęsienia ziemi na Haiti, pewnie skonałaby z pragnienia i głodu, gdyby po 68 godzinach od makabrycznych wstrząsów nie stał się cud! Płacz dziecka usłyszeli dziennikarze australijskiej telewizji i natychmiast rzucili się do wydobywania dziewczynki z gruzów.

W zgliszczach Port-au-Prince wciąż odnajdywani są żywi ludzie. Mała Winnie Tilin (16 mies.) jest jedną z cudownie ocalonych ofiar kataklizmu. Dziewczynka miała niesłychane szczęście. Spod gruzów budynku organizacji charytatywnej wyciągnął ją australijski dziennikarz. David Celestino (...) robił właśnie wywiad, gdy nagle usłyszał jęki i płacz dochodzące spod zgliszczy. Od razu skoczył w szczelinę.

Czołgając się między martwymi ciałami, umożliwił konającemu dziecku wydostanie się z pułapki. - To było bardzo poruszające. Czułem się, jakbym ratował własne dziecko - mówił wzruszony dziennikarz. To prawdziwy cud, że dziecko w ogóle przeżyło. Było poważnie odwodnione, ale nie było ranne. Rodzice Winnie zginęli pod gruzami, ale odnalazł się jej wujek. Franz Tilin, którego ciężarna żona nie przeżyła trzęsienia ziemi, zaopiekuje się teraz małą... szczęściarą.

Przeczytaj koniecznie: Makabra! Trupy i sieroty na "Haiti" (ZDJĘCIA)

Niestety, dotknięte katastrofą Haiti coraz bardziej pogrąża się w chaosie. Brakuje dosłownie wszystkiego - wody, jedzenia i leków. Samoloty z pomocą nie mogą lądować, bo jedyne lotnisko nie nadąża z przyjmowaniem kolejnych transportów z pomocą. Co najmniej 300 tys. osób jest bez dachu nad głową. Nad miastem zawisła groźba epidemii. W masowych grobach pochowano już ponad 40 tys. ciał. Jednak zwłoki tysięcy ofiar wciąż leżą na ulicach.

Dochodzi do aktów przemocy. Ludzie walczą między sobą o łyk wody i żywność. Jest za mało szpitali polowych, więc kobiety rodzą na ulicach. Amputacje i cesarskie cięcia odbywają się pośród gruzów i rozkładających się ciał. Uzbrojone gangi terroryzują tych, którzy przeżyli i plądrują ruiny w poszukiwaniu żywności i cennych przedmiotów. Na ulicach dochodzi do walk, w których bierze udział nawet 1000 osób.

Czytaj dalej: Polak zginął niosąc pomoc >>>


W sobotę panikę wzbudziły wstrząsy wtórne, które nawiedziły zrujnowaną stolicę Haiti. Przerażeni i wygłodniali ludzie wybiegli na ulicę, a ratownicy i lekarze musieli przerwać pracę. O pomoc dla Haiti zaapelowali prezydenci USA. Barack Obama, George W. Bush i Bill Clinton będą przewodniczyć funduszowi na rzecz Haiti.

Polak zginął, niosąc pomoc

Najnowsze dane mówią, że w potwornym trzęsieniu ziemi na Haiti mogło zginąć ponad 50 tys. osób. Pośród ofiar jest też Polak, Guillaume Siemieński (†56 l.).

Mężczyzna, mieszkający na co dzień w Kanadzie, był pracownikiem ONZ. W trakcie potężnego trzęsienia ziemi przebywał właśnie w budynku należącym do misji ONZ. Bliscy Polaka przez kilka dni żyli nadzieją, że mężczyzna cudem ocalał. Jednak w piątek potwierdziły się informacje o jego śmierci. Wczoraj do Port-au-Prince dotarli już polscy ratownicy. Mieszkańcom pomagać będzie grupa 54 strażaków oraz 10 psów.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki