- Niemal równolegle z rosnącą liczbą osób cierpiących na otyłość, rośnie wskaźnik zachorowań na cukrzycę. To ściśle związane ze sobą czynniki. W 2011 r. aż u 650 tysięcy nowojorczyków wykryto tę groźną chorobę - komentuje niepokojące wyniki szef miejskiego Wydziału Zdrowia, dr Thomas Farley. - To, co najbardziej przeraża, to fakt, że wiele osób dowiaduje się o tym przez przypadek, wykonując zupełnie inne badania. Z naszych szacunków wynika, że po ulicach Nowego Jorku chodzi ponad 200 tysięcy osób, które nie mają pojęcia, że są cukrzykami, a to oznacza, że są w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Wyniki raportu, porównującego dane z 20 lat pokazują, że liczba cukrzyków w metropolii jest obecnie ponad dwa razy wyższa niż w 1993 roku. To znaczy, że mamy sytuację kryzysową - alarmuje dr Farley.
Jak mówi, osoby nieświadome choroby są narażone na dużo wyższe ryzyko niż te, które poddają się rutynowym badaniom.
- Mówimy tutaj o tak poważnych sprawach, jak zagrożenie ślepotą, amputacją kończyn i w końcu przedwczesną śmiercią. Apeluję do wszystkich o rutynowe badania. Wiele miejskich szpitali wykonuje podstawowe testy za darmo lub za niską opłatą - przekonuje dr Farley.