Rajska wyspa zamieniła się w piekło! Po walce z pożarem, jaki trawił Cypr w miniony weekend zaczęło się liczenie strat. Ogień pojawił się w sobotę w wiosce Arakapas. Jak opowiada wójt tej miejscowości, płomienie rozprzestrzeniały się błyskawicznie. "Praca naszego życia zniknęła w ciągu godziny" – powiedziała mieszkanka innej zniszczonej miejscowości, Vavatsinia. Spłonęło 55 kilometrów kwadratowych rajskiej wyspy, żywioł zniszczył doszczętnie kilkadziesiąt domów. Potwierdzono na razie cztery ofiary śmiertelne. Pochodzący z Egiptu mężczyźni w wieku 22, 23, 36 i 39 lat byli pracownikami sezonowymi w szklarni pomidorów. Jednak skala zniszczeń sprawia, że bilans ofiar może wzrosnąć.
NIE PRZEGAP: Papież Franciszek w szpitalu. NOWE informacje. Lekarze ujawniają, co się stało
NIE PRZEGAP: QUIZ. Czy pamiętasz stare polskie reklamy? Same klasyki, ale masz małe szanse na 10/10!
Prezydent Nikos Anastasiadis nazwał pożar największą tragedię w historii Cypru poza inwazją wojsk tureckich w 1974 roku. Jak mogło dojść do takiego dramatu? Nie wiadomo jeszcze, dlaczego pojawił się ogień, ale aresztowano jedną osobę podejrzewaną o podpalenie. To 67-letni mężczyzna widziany w rejonie pojawienia się ognia. Prawdopodobnie podpalił ściernisko. Rozmiar katastrofy powiększył też panujący na Cyprze 40-stopniowy upał. W takich warunkach jedna iskra może wywołać ogromne zniszczenia. W walce z ogniem z powietrza pomagały przy pomocy samolotów i śmigłowców Grecja, Izrael i Wielka Brytania.