Przyjęcie już w pierwszym czytaniu projektu ustawy „O zapewnieniu wzmocnienia bezpieczeństwa narodowego w sferze wolności sumienia i działalności organizacji religijnych” Radzie Najwyższej Ukrainy rekomenduje jej komisja ds. humanitarnych i polityki informacyjnej. Jej wiceprzewodniczący Jewgienij Krawczuk poinformował Ukrinform, że dokument przewiduje ustanowienie zakazu działalności RCP na terytorium Ukrainy, organizacji religijnych, które są bezpośrednio lub jako części składowe innej organizacji religijnej wchodzącej w skład RCP. Zakazem działalności miałby być objęte także ośrodki religijne, które są częścią lub uznają albo deklarują w jakiejkolwiek formie podporządkowanie w sprawach kanonicznych, organizacyjnych i innych RCP. Projekt przewiduje, że wszystkie umowy prawne zawarte między obywatelami Ukrainy a RCP uległyby przedterminowemu rozwiązaniu. Organizacje religijne mogłyby używać określania „prawosławny” tylko wtedy, gdy są podporządkowane lub podporządkują się Cerkwi Prawosławnej Ukrainy (CPU). Autorzy projektu ustawy już wystąpili do rządu o to, by dwa najważniejsze miejsca prawosławia na Ukrainie – Ławry Kijowsko-Peczerskiej i Ławry Poczajowskiej – stały się własnością CPU, afiliowanej przy Patriarchacie Konstantynopola.
Jak na uznanie RCP za instytucję religijną non grata zareaguje Kreml? To wkrótce świat się o tym dowie. Moskwa toczy wojnę z Ukrainą na jej terytorium nie tylko kinetyczną i propagandową. Zaangażowana w nią jest też RCP. I to od samego początku. Jej patriarcha Cyryl, stojący na jej czele od 2008 r., już 6 marca wygłosił w homilii poparcie dla „specjalnej operacji wojskowej”. Cyryl i wielu duchownych RCP (kościół ten nie jest monolitem) przekonuje wiernych, że śmierć na wojnie na Ukrainie „zmyje” z nich wszystkie ich grzechy. Wielu duchownych w cerkwiach namawia wiernych, by wstępowali do wojska nie tylko dlatego, że trzeba walczyć z „szatańskim Zachodem i ukraińskim nazistami”. Również dlatego, że jest to sposób… na wyjście z kłopotów finansowych. Cyryl stwierdził niedawno, że Rosję „chcą zetrzeć z powierzchni ziemi”. Dlatego – przekonywał – obywatele Federacji Rosyjskiej powinni modlić się za Władimira Putina. No i oczywiście powodzenie „specjalnej operacji wojskowej”.
Patriarchat zdaje się nawiązywać nieco do katolickich wypraw krzyżowych. Otóż w listopadzie pojawiły się w rosyjskich mediach informacje, że RCP chce utworzyć, pod swoimi zwierzchnictwem, prywatną firmę wojskową. Przedstawiciele wspólnoty soborowej św. Mikołaja w Kronsztadzie w Federacji Rosyjskiej zapowiedzieli utworzenie batalionów, które rekrutować miałyby wyłącznie prawosławnych najemników. Bataliony nosiłyby nazwę „Krzyż. św. Andrzeja”. Czy jest to oddolna inicjatywa nagłośniona na potrzeby wojny propagandowej? Jeśli miałaby być urzeczywistniona, to – jakby nie patrzeć – rosyjska agresja na Ukrainę miałaby także wymiar religijny. A czegoś takiego świat cywilizacji europejskiej od dawna nie widział.