Przerażające wyznania ratownika z Izraela. Hamas upiekł żydowskie dziecko żywcem. "Musimy pokazać światu, co zrobiła ta dzicz"
Rosnąca nienawiść i agresja po obu stronach konfliktu, śmierć niewinnych ludzi, w tym tysiące zabitych dzieci. Doniesienia z Bliskiego Wschodu stają się coraz bardziej przerażające nie tylko z powodu możliwości eskalacji konfliktu, ale też z racji przerażających opowieści tych, którzy byli świadkami rzezi. Niedawno pisaliśmy o zeznaniach terrorysty z Hamasu, który wyznał, że dowódcy kazali mu zabijać wszystkich i strzelać także do grupy dzieci. Teraz świat obiegła opowieść Ashera Moskowitza z grupy ratowniczej United Hatzalah, która działała w Izraelu po atakach z 7 października, zdradził niepojęte barbarzyństwo, do jakiego doszło w jednym z domów w kibucu Kfar Aza, gdzie zginęło ponad 100 cywilów. „Widoki, które widzieliśmy, były okropne” – mówi mężczyzna, odnosząc się do identyfikacji zwłok przywiezionych z tego kibucu. „Pojechaliśmy do bazy, aby pomóc. (...) Przewieźliśmy dziesiątki ciał z ciężarówek do pomieszczeń identyfikacyjnych w bazie. Była też mała torba, w której, jak zakładaliśmy, znajdowały się albo części ciała, albo ciało dziecka, i umieściliśmy ją w jednym z pokoi".
"Po tym, jak terroryści zamordowali rodziców w domu w bardzo makabryczny sposób, wzięli dziecko i dosłownie włożyli je do kuchennego piekarnika"
Dalsza część opowieści mężczyzny jest wyjątkowo drastyczna. "Ciało było naprawdę spuchnięte i połączone z czymś, co wyglądało jak element urządzenia grzewczego. Powiedzieli nam później, gdy opuściliśmy pokój i pracowali nad tym ciałem, aby je zidentyfikować, że po tym, jak terroryści zamordowali rodziców w domu w bardzo makabryczny sposób, wzięli dziecko i dosłownie włożyli je do kuchennego piekarnika. Gdy dziecko jeszcze żyło, wsadzili je do piekarnika i upiekli je żywcem. Ciało zostało spalone i niestety, z tego co widziałem, ciało spuchło, w wyniku czego element grzewczy piekarnika wtopił się w nie. Musimy pokazać światu te makabryczne widoki i powiedzieć wszystkim, że nie można zaprzeczyć temu, co zrobiła ta dzicz” – mówi ratownik.
Wojna w Izraelu. Jak i kiedy się zaczęła? Obie strony zapowiadają całkowite zniszczenie przeciwnika
Wojna w Izraelu trwa już miesiąc. Zaczęło się 7 października, kiedy Hamas przeprowadził zmasowany i nieoczekiwany atak na Izrael, uderzając m.in. w ludność cywilną i urządzając rzezie na ulicach czy na festiwalu muzycznym. Zginęło 1,4 tys. ludzi. To skrajne barbarzyństwo spotkało się z miażdżącą odpowiedzią Izraela, ale ona również przyniosła śmierć wielu niewinnych osób. W ostrzałach Gazy zginęło 3,8 tys. ludzi, w tym 3,5 tys. dzieci. Ostatni atak na obóz dla uchodźców w Gazie wywołał wiele reakcji pełnych oburzenia, ale Izrael tłumaczy, że celował w wysokiego rangą lidera Hamasu, który schował się między cywilami, czyniąc z nich żywe tarcze. Będziemy walczyć do kompletnego zwycięstwa, całkowicie zniszczymy Hamas, to walka o nasze istnienie - podkreśla raz po raz premier Benjamin Netanjahu. Tymczasem z drugiej strony barykady płyną dokładnie takie same słowa. „Izrael to kraj, dla którego nie ma miejsca na naszej ziemi. Musimy usunąć ten kraj” – powiedział były minister spraw zagranicznych tej grupy terrorystycznej Ghazi Hamad w libańskiej telewizji. "Okupacja musi się zakończyć. (…) Istnienie Izraela jest przyczyną całego tego bólu, krwi i łez” – mówił jeden z liderów terrorystycznej organizacji, nie pozostawiając wątpliwości co do tego, że ta krwawa wojna potrwa niestety jeszcze długo.