Przedstawiciel ukraińskiego wywiadu: "Wagnerowcy nie stanowią żadnego poważnego zagrożenia dla państw NATO"
Po zakończeniu dziwnego i kontrowersyjnego buntu w Rosji Grupa Wagnera powoli przemieściła się na Białoruś. Najemnicy Jewgienija Prigożyna prowadzą tam wspólne ćwiczenia wojskowe z białoruskimi wojskami i szkolą armię Aleksandra Łukaszenki. Część z nich została rozmieszczona blisko Przesmyku Suwalskiego. To zrodziło liczne pytania o bezpieczeństwo tego potencjalnie zapalnego rejonu. W dodatku Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymała dwóch Rosjan, którzy rozprowadzali w Krakowie i Warszawie materiały propagandowe Grupy Wagnera. Nie zmienia to faktu, że chociażby według brytyjskiego ministerstwa obrony wytwarzanie lęku przed zagrożeniem od strony białoruskiej jest w interesie Rosji. "Rosja jest jednak niemal na pewno zainteresowana promowaniem tego, że białoruskie siły zbrojne przybierają pozycje przeciwko NATO" - czytamy w brytyjskim komunikacie. Jak jest naprawdę? Jakie jest realne zadanie najemników Jewgienija Prigożyna blisko polskiej granicy? Do tych ważnych dla Polaków kwestii odniósł się wprost Andrij Czerniak z ukraińskiego wywiadu wojskowego (HUR) w rozmowie z RBK-Ukraina.
"Część najemników już planuje albo nawet wróciła na terytorium Rosji"
Według Andrija Czerniaka na Białorusi jest obecnie 6,4 tys. najemników z Grupy Wagnera, ale część z nich wraca już do Rosji. "Wagnerowcy szkolą Białorusinów na miejscowych poligonach. (...) część najemników już planuje albo nawet wróciła na terytorium Rosji" - powiedział. Jak ocenia, Grupa Wagnera jest "aktywnie wykorzystywana jako element informacyjno-psychologicznej gry Rosji na granicach z NATO - by utrzymywać w napięciu graniczące z Białorusią kraje Europy, zwłaszcza Polskę". "Ci terroryści nie stanowią żadnego poważnego zagrożenia dla państw NATO. Do ich zadań może należeć tylko udział w jakichś prowokacjach wobec krajów będących partnerami Ukrainy. [Celem jest] zmuszenie przeciwnika do impulsywnych nieprzemyślanych działań, ale jest to daremne" - twierdzi przedstawiciel HUR. "I Ukraina i nasi dobrzy sąsiedzi, Polska i kraje bałtyckie, dobrze znają Rosję. Jeśli jakaś grupa uzbrojonych terrorystów-najemników spróbuje wypróbować trwałość ukraińskiej granicy czy - jak grozi kremlowska propaganda - przejąć kontrolę nad przesmykiem suwalskim, to taka grupa zostanie natychmiast zniszczona" - uważa Andrij Czerniak.