Termin „ukrzyżowanie” w rzymskim jego pojmowania nie oznaczał wyłącznie przybicia skazanego do krzyża, od wieków nieodłącznie kojarzonych z Jezusem Chrystusem. Tak określano również nabicie ukaranego śmiercią na pal lub wieszanie go na drzewie. Z czasem jednak krzyżowanie sprowadzono najczęściej do przybijania skazanego, wskutek czego najbardziej wytrzymali fizycznie skazani umierali, po paru dniach, z uduszenia. Stosowano trzy rodzaje krzyża. Ten, który dziś jest z nim najczęściej kojarzony nazywano „crux immissa seu capitata”. Nad poprzeczną belką (patibulum), do której przybijano ręce skazańca, wystawał jeszcze odcinek belki pionowej. Mocowano do niego tabliczki wyjaśniające, za co na tym krzyżu umiera skazany. W użyciu był też krzyż w kształcie litery T – „crux commissa”. Na niektórych obrazach przedstawiających śmierć Jezusa, widać zbójców przybitych do takich krzyży. I trzeci rodzaj tego narzędzia śmierci. dziś częściej kojarzony z przejazdami kolejowymi niż z prawem rzymskim: „crux decussata”, określany też jako „andreana” – krzyż św. Andrzeja. Nie ma zgodności co do tego, na którym krzyżu umarł Jezus, poza tym, że nie wyzionął ducha na„crux decussata”.
Nie ma też zgodności do do tego, czy wspinając się na Golgotę Jezus dźwigał krzyż (ok. 200 kg wagi) czy też „tylko” patibulum (ok. 50 kg). Tzw. realiści optują za tym, że wymęczony biczowaniem skazaniec nie sprostałby takiemu ciężarowi. Z drugiej strony, to już jest argument adresowany raczej do wierzących, Ktoś, kto wskrzeszał zmarłych, mógłby unieść i krzyż, nawet wtedy, gdy po biczowaniu był krok od granicy, za którą jest śmierć.
Religioznawca i jednocześnie kardiolog bydgoski prof. dr hab. n. med. Władysław Sinkiewicz wielokrotnie, w różnych mediach, opowiadał o tym, czym jest konanie ukrzyżowanego. Od razu nie umierał. Najszybciej nawet i po godzinie. Najdłużej – jak już wspomnieliśmy – i po 3 dniach. Czas zejścia z tego świata zależał od tego, w jakiej kondycji był skazany i w jaki sposób go ukrzyżowano. Jeśli był torturowany, umierał szybciej. Od pozycji, w której został zawieszony na krzyżu (nie zawsze skazańca przybijano) zależała długość życia na krzyżu lub – jak kto woli – czas umierania. Najwolniej, co nie znaczy, że najmniej boleśnie, umierało się, gdy pozycja na krzyżu umożliwiała oddychania. Najszybciej... – Jeżeli jednak ofiara była powieszona za ręce wyciągnięte nad głową, śmierć mogła nastąpić w przeciągu niespełna godziny, zwłaszcza gdy nogi ofiary były tak przybite, że nie mogła ona użyć swych ramion do podniesienia ciała wydechu.
Skazany, by moc oddychać musiał wyprostować nogi, „standardowo” u krzyżowanego zgięte w kolanach. To wywoływało ogromnych ból z uszkodzonych gwoździami nerwów w nadgarstkach i stopach. Z czasem skurcze mięśniowe powodowały, że takie prostowanie kolan stawało się niemożliwe. Skazaniec nie mógł oddychać...
A jak długo męczył się Jezus? Nie wynikając w szczegóły, to jest wiadome i obliczalne (m.in. po czasie zaćmienia Słońca, które rozpoczęło się, wg ewangelistów, tuż po śmierci Chrystusa). – Jezus zmarł stosunkowo szybko, w przedziale czasu od 3 do 6 godzin po ukrzyżowaniu. Fakt, że zwiesił głowę i skonał po głośnym okrzyku, może sugerować możliwość dodatkowej nagłej przyczyny zgonu. Taką najprostszą interpretacją może być pęknięcie serca. Aczkolwiek każdy z czynników, jak wstrząs pourazowy, pokrwotoczny, ostra niewydolność oddechowo-krążeniowa, zawał serca czy groźne arytmie serca, mogły doprowadzić do szybkiego zgonu – wyjaśniał PAP prof. Sinkiewicz. Wskazują na to ewangelie, w których podano, że legionista przebił włócznią bok Jezusa i wówczas wylała się z rany „woda”. To płyn z opłucnej i z worka osierdziowego.
I na koniec wyjaśnienie jeszcze jednej kwestii. Otóż w sztuce przedstawia się Jezusa z dłońmi do patibulum. To niemożliwe, gwoździe wbite w tym miejscu, nie utrzymałyby ciężaru skazanego, odpadł by z krzyża… Niekoniecznie. Po pierwsze: skazaniec mógł być przygwożdżony przez dłonie i były one obwiązane sznurem do belki. Po drugie: gdyby był przybity przez tzw. szczeliny Destota, przestrzeń pomiędzy kośćmi nadgarstka. Wtedy skazaniec nie odpadłby z krzyża. Człowiek z Całunu Turyńskiego właśnie w taki sposób został ukrzyżowany...